Czemu nie lubię związku POID?

Red.: |Data publikacji:

Takie pytanie zadał mi wprost jeden z czołowych menedżerów branży stolarki, próbując przekonać, że współpraca z tą organizacją dałaby efekt synergii i lepsze efekty działań. Nie zauważył przy tym, że pole działania mojego wydawnictwa i działania Związku są dość odległe od siebie. Wydawnictwo powinno zbierać i przekazywać informacje o rynku. Związek powinien działać.

Autor: Robert Klos

Przed rokiem, widząc nadchodzące załamanie na rynku stolarki, zaproponowałem szefowi tej organizacji, z którym prywatnie raczej się lubimy: wykorzystajcie program Czyste Powietrze i nauczcie środowisko stolarkowe jak wykorzystywać dotacje do zwiększania sprzedaży okien i drzwi. Ja w tym pomogę, opracuję podręcznik, rozpropaguję te działania. Po kilku miesiącach jałowych rozmów i ustaleń, usłyszałem z ust członków zarządu Związku, że oni już to robią od lat i nie przynosi to efektów. Niejako rozumiem ich sceptycyzm: od roku 2018 jako firmy zainwestowali mnóstwo środków w kształcenie swoich dilerów, w zaangażowanie doradców, w promowanie swoich własnych działań. To nie przyniosło efektów na jakie liczyli, więc czemu teraz mieli by udostępniać swoje ułomne know-how całej branży? Po co narażać ją na rozczarowanie?

Widząc, że na nich liczyć nie można, zwołałem Koalicję Termomodernizacji, gdzie wraz z dwoma dziesiątkami producentów okien i drzwi, w tym liderów tego rynku, wykształciliśmy w pół roku 1600 dilerów stolarki. Za darmo! Oni dzisiaj działają już na rynku i pozyskują środki z dotacji na wymianę okien, drzwi i bram. Budują rynek remontowy. Tylko czy kształcenie dilerów jest zadaniem wydawnictwa branżowego czy raczej branżowej organizacji, która oficjalnie pobiera składki od tych firm? Tymczasem ona ograniczyła swoją aktywność w tym temacie do zorganizowania video-pogadanki z przedstawicielem NFOŚiGW i wręczenia szefowi tej instytucji kolejnego Orła Stolarki. A jak wiadomo, orły lubią latać w chmurach…

Podobnie jest z kształceniem montażystów okien i drzwi. Zajmują się tym pojedyncze firmy, stowarzyszenia i zrzeszenia montażystów, ale nie branżowy Związek. Ten woli zlecać agencjom organizację pokazów i monteriad, a nie podejmować się codziennej, rzetelnej działalności szkoleniowej. Wolałby, żeby zrobiło to za niego szkolnictwo zawodowe, które samo w sobie do tego się nie garnie.  Panuje w tej organizacji zadziwiająca skłonność do działań pozorowanych, do pisania petycji i postulatów, udziału w naradach, Kongresach, do PR-u i autopromocji. Nie ma tam minimum choćby skłonności do pracy organicznej, do konkretnego działania. Wydaje się im pasować, że konkretne działania szkoleniowe wykonują za nich inni..

I tego właśnie nie cenię w tym Związku. Mam wrażenie, że zamiast działać zgodnie z hasłem „wspólnie dla branży”, działa w interesie wąskiego grona firm reprezentowanych w zarządzie i z nim „zaprzyjaźnionych”. Nie neguję takiego pomysłu na integrację części tego środowiska, ale na pewno nie jest on wystarczający, by realizować potrzeby wszystkich, a już szczególnie małych i średnich firm tej branży. Potwierdzeniem tego jest podejmowanie przez nich różnych, niezależnych od związku inicjatyw i koalicji. Nie podejmowaliby ich sami, gdyby wierzyli, że uda się je zrealizować wspólnie ze związkiem branżowym. Być może wystarczy tylko zmienić hasło „wspólnie DLA BRANŻY” na działania „wspólnie Z BRANŻĄ”.

zdjęcie ilustracyjne: POID

1