Nowa definicja pracownika?

Autor: |Data publikacji:

Na początku kwietnia został zgłoszony do sejmu projekt zmian w Kodeksie Pracy, dotyczący ustawowej definicji pracownika, która ma być dostosowana do bieżących realiów rynkowych.

Zgodnie z aktualnym brzmieniem art. 2 Kodeksu Pracy:

„Pracownikiem jest osoba zatrudniona na podstawie umowy o pracę, powołania, wyboru, mianowania lub spółdzielczej umowy o pracę.”

Nie ma tu więc mowy o zleceniobiorcach czy osobach wykonujących pracę na podstawie umowy o dzieło, a tego typu umowy zdarzają się bardzo często. Jest to związane oczywiście z ciągle rosnącymi kosztami zatrudnienia – firm nie stać na umowy o pracę, zwłaszcza na pełne kwoty wynagrodzenia, jakie otrzymują pracownicy. Gdyby musieli oni zatrudnić wszystkich na umowę o pracę, wynagrodzenie poszczególnych osób drastycznie by spadło. Dotyczy to przede wszystkim tych, którzy pracują w ramach umowy o dzieło – w tym przypadku bowiem jedyne obciążenie wynagrodzenia to podatek dochodowy. Co do zasady dzieło, z jednym tylko wyjątkiem, nie rodzi obowiązku odprowadzania składek ZUS. A wspomniany wyjątek to umowa o dzieło pomiędzy pracownikiem, a pracodawcą.

Opisany projekt zmian znacznie rozszerza obowiązujące dotychczas pojęcie pracownika. Propozycja nowego brzmienia artykułu 2 KP jest bowiem następująca:

Pracownikiem jest osoba zatrudniona na podstawie umowy o pracę, powołania, wyboru, mianowania lub spółdzielczej umowy o pracę, a także, w zakresie regulowanym niniejszą ustawą, osoba świadcząca pracę na podstawie innej umowy, w szczególności umowy o świadczenie usług, o ile wykonuje pracę osobiście, na stałe, przez okres nie krótszy niż 6 miesięcy, w wymiarze dobowym czasu odpowiadającym wymiarowi nie mniejszemu niż 1/2 etatu umowy o pracę.”

Co to oznacza? Jeżeli zmiana definicji pracownika wejdzie w życie, pracownikami będą również osoby wykonujące umowę o dzieło, zlecenie, umowę agencyjną a nawet tzw. samozatrudnieni, czyli osoby prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą i świadczące usługi na rzecz firmy. Spełnione będą musiały być jednakże dwa istotne warunki:

  1. Okres wykonywania umowy / świadczenia pracy nie może być krótszy niż 6 miesięcy;
  2. Dobowy wymiar czasu pracy nie może być niższy, niż ten wynikający z umowy o pracę na pół etatu.

W proponowanej definicji pojawia się też zapis o osobistym wykonywaniu pracy, ale ten warunek jest w zasadzie najprostszy do spełnienia. Co do dobowej normy, to tu istotna będzie stawka godzinowa i ewidencja czasu pracy (w przypadku umowy zlecenie). Ustalając bowiem odpowiedni wymiar czasu pracy, należy też brać pod uwagę wynagrodzenie pracownika przypadające na jedną godzinę. Minimalna stawka godzinowa to kwota ustalana co roku odgórnie, podobnie jak wysokość pensji minimalnej.

Zmiany miałyby wejść w życie od nowego roku. Ale czy jest jakakolwiek szansa, że tak się stanie? Raczej nie. Rozszerzenie definicji pracownika oznaczałoby, że osoby te zyskają przywileje, jakie obecnie posiadają pracownicy zatrudnieni na podstawie umowy o pracę, w tym prawo do urlopu. No i obowiązki, jakie obecnie mają jedynie pracownicy wykonujący pracę na podstawie umowy o pracę, powołania, wyboru, mianowania lub spółdzielczej umowy o pracę. A to na pewno nie spodobałoby się pracodawcom.

Co ciekawe, w uzasadnieniu projektu znajduje się informacja, że jego celem jest właśnie przyznanie zleceniodawcom prawa do urlopu, jakie obecnie posiadają pracownicy. Nie jest to jednak zbyt logiczne. Projekt nie zawiera zapisu, który dawałby poszczególnym grupom pracowników prawo do urlopu, lecz zmienia definicję pracownika. Czyli podstawę prawa pracy. Zmiana definicji oznacza, że jednocześnie zmieni się zasięg stosowania wszelkich zapisów Kodeksu Pracy, a nie tylko prawa do urlopu. W grę wchodzą zwolnienia, urlopy okolicznościowe, ochrona rodzicielstwa, rozwiązywanie umów, ochrona pracownika itd. A to oznaczałoby prawdziwą rewolucję na rynku pracy. Poza tym już pierwsza interpretacja ewentualnych zmian niesie w sobie wiele problemów praktycznych, do których należy chociażby wyliczanie wymiaru urlopu w przypadku zleceniodawców czy osób prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą.

Jak się zatem okazuje, projekt ma słuszny cel, natomiast na ten moment jest jeszcze niedopracowany i raczej niemożliwy do zrealizowania. Wiąże się on nie tylko z wieloma zmianami, ale przede wszystkim z wieloma problemami.

Jeżeli chodzi o „odświeżenie” Kodeksu Pracy i dostosowanie go do współczesnych realiów, jak najbardziej jest działanie pożądane, ale żeby weszły w życie muszą być dokładnie przeanalizowane, wraz z wszelkimi skutkami ich realizacji.