Od 28 listopada, czyli do minionej soboty, obowiązuje nowe rozporządzenie, dotyczące środków zapobiegania i rozprzestrzeniania się koronawirusa. I chociaż zmieniło się niewiele, to jednak są to dosyć istotne kwestie, zwłaszcza dla pracowników. No i pracodawców.
Otóż zgodnie z zapisami wspomnianego dokumentu (art. 25, ust. 1, pkt 2, lit. c), do dnia 27 grudnia bieżącego roku nałożony został obowiązek zakrywania nosa i ust nie tylko w miejscach ogólnie dostępnych, lecz także:
Co to oznacza? Otóż od minionej soboty w pomieszczeniach biurowych wolno przebywać wyłącznie w maseczkach. Chyba, że w danym pomieszczeniu przebywa tylko jedna osoba. To samo dotyczy pomieszczeń socjalnych, przestrzeni wspólnych w biurowcach oraz, co ciekawe, stołówek. Czyli, przebywając na stołówce, nie możemy zdjąć maseczki. Jak zatem jeść? Pozostaje poprosić pozostałe osoby, by na chwilę opuściły pomieszczenie i wtedy dopiero można zdjąć maseczkę i skonsumować spokojnie posiłek. To samo z kawą – pracując w kilkuosobowym zespole, nie możemy jej wypić przy biurku! Ani zjeść kanapki. A, wracając jeszcze do kwestii do stołówek, specjaliści doradzają wpuszczanie po jednej osobie… warto więc chyba wprowadzić rezerwację godzin, bo taka zmiana z pewnością wpłynie na wydłużenie przerw na posiłek, z uwagi na konieczność oczekiwania w kolejce…
Covidowe absurdy. Bo chociaż noszenie maseczek, przyłbic czy chust zakrywających nos i usta ma jednak jakiś sens, to już wprowadzenie takich ograniczeń na stołówkach czy w biurze, gdzie odległość między stanowiskami (czy stolikami) jest zachowana, jest sporym utrudnieniem. Zresztą każdy, kto ma astmę lub chodzi w okularach wie, jak ciężko jest wytrzymać parę godzin z zasłoniętymi ustami i nosem. A, co ciekawe, jadąc w pociągu, w którym wymagana jest rezerwacja miejsc, mimo obecności współpasażerów, możemy zdjąć maskę i zjeść kanapkę lub napić się kawy… Siedząc praktycznie naprzeciw siebie, w metrowej odległości. Na stołówce natomiast, na której przebywają chociażby dwie osoby w odstępie 5 czy nawet 10 metrów, już nie. I czy to nie jest absurd?
Ale to nie koniec niekorzystnych dla przedsiębiorców zmian. Otóż tarcza 6.0, która jeszcze nie została uchwalona, zawiera bardzo niekorzystny zapis, na mocy którego za nieprzestrzeganie covidoych obostrzeń, przedsiębiorcy mogą stracić udzieloną w ramach tarcz pomoc. W nowych wnioskach pojawi się stosowny zapis, gdzie przedsiębiorca oświadcza, że przestrzega wszelkich obostrzeń. Jeżeli tak nie będzie, poza utrata pomocy finansowej grozi mu kara za składanie fałszywych zeznań.
Czy i jak firmy będą kontrolowane, tego na razie nie wiadomo. Wiadomo jedynie, że „właściwe organy”, wymienione w projekcie ustawy, to sanepid i policja, i to one mają prawo zgłaszać naruszenia do tych organów, które wsparcia udzielają (PFR, urzędy pracy, ZUS). Jednak jak by to miało wyglądać w praktyce, tego póki co nie wiadomo.
Warto dodać, iż w projekcie jest mowa o naruszeniu przez przedsiębiorcę ograniczeń, nakazów i zakazów. I fakt, iż chodziło głównie o hotelarzy czy właścicieli siłowni. Lub sklepów. Jednak naruszeniem zakazów i nakazów jest też nienoszenie maseczek przez pracowników w pracy biurowej, spożywanie posiłków na stołówce w tym samym czasie przez dwie osoby lub więcej, brak płynów dezynfekujących w biurze czy choćby uczestniczenie w protestach. Nie na wszystko przedsiębiorcy mają wpływ. Ale może warto poprosić pracowników, by mieli przy sobie maseczki na wypadek, gdyby jednak do drzwi biura zapukała policja? Rozmowa z podwładnymi i przekonanie ich do współpracy wymaga na pewno mniejszego wysiłku, niż zwrot otrzymanej pomocy lub też odmowa jej udzielenia. A że ten zapis w ustawie pozostanie, jest na chwilę obecną praktycznie pewne.