Klient bez maseczki

Autor: |Data publikacji:

Chociaż obowiązek noszenia maseczek w sklepach nadal istnieje, to jednak wraz z poluzowaniem innych obostrzeń klienci coraz częściej pozwalają sobie na brak maseczki.

Od początku czerwca stopniowo znoszono ograniczenia, realizując ostatni etap odmrażania gospodarki. Można było organizować targi i kongresy, przy zachowaniu odpowiednich wytycznych. Otworzono kina i siłownie, a w barach i restauracjach zniesiono obowiązek zachowania społecznego dystansu (dwa metry). Gospodarka ruszyła pełną parą, a ludzie zaczęli wracać do normalnego życia. Coraz więcej osób rezygnuje z noszenia maseczek. Ale czy słusznie?

Niekoniecznie. Nadal bowiem, jak czytamy w wydanym 29 maja rozporządzeniu, utrzymano obowiązek zakrywania nosa i ust:

„§18.1. Do odwołania nakłada się obowiązek zakrywania, przy pomocy odzieży lub jej części, maski, maseczki, przyłbicy albo kasku ochronnego, o którym mowa w art. 40 ust. 1 ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. – Prawo o ruchu drogowym (Dz.U. z2020r. poz.110, 284, 568 i695), ust i nosa:

1)     w środkach publicznego transportu zbiorowego (…)

2)     w miejscach ogólnodostępnych, w tym:

a)     na drogach i placach, na terenie cmentarzy, parków, zieleńców, promenad, bulwarów, ogrodów botanicznych, ogrodów zabytkowych, plaż, miejsc postoju pojazdów, parkingów leśnych,

b)     na terenie nieruchomości wspólnych (…) – chyba, że zostanie zachowana odległość co najmniej 2m od przebywających w tych miejscach osób,

c)     w zakładach pracy oraz w budynkach użyteczności publicznej przeznaczonych na potrzeby: administracji publicznej, wymiaru sprawiedliwości, kultury, kultu religijnego, oświaty, szkolnictwa wyższego, nauki, wychowania, opieki zdrowotnej, społecznej lub socjalnej, obsługi bankowej, handlu, gastronomii, usług, w tym usług pocztowych lub telekomunikacyjnych, turystyki, sportu, obsługi pasażerów w transporcie kolejowym, drogowym, lotniczym, morskim lub wodnym śródlądowym; za budynek użyteczności publicznej uznaje się także budynek biurowy lub socjalny,

d)     w obiektach handlowych lub usługowych, placówkach handlowych lub usługowych i na targowiskach (straganach)”.

Jak widać, nadal należy zasłaniać usta i nos, wchodząc do sklepu czy salonu. Nakaz ten nie został odwołany, ale niektórzy klienci chyba zwyczajnie przestali się bać wirusa i uznali, że maseczka jest zbędna. Część z nich skarży się na trudności z oddychaniem – w tym przypadku bowiem istnieje zwolnienie od obowiązku zakrywania nosa i ust, a w razie kontroli, wystarczy poinformować o chorobie. Zaświadczenia nie są wymagane. W efekcie mamy w sklepach całą rzeszę astmatyków bez maseczek.

Co można w tej sytuacji zrobić? Niewiele. Pracownicy sklepu nie mają prawa do niewpuszczenia czy odmówienia obsługi klientowi, który nie ma maseczki. Ich obowiązkiem jest natomiast poinformowanie klientów o istnieniu takiego obowiązku, co jest realizowane przez większość właścicieli salonów i sklepów. Są plakaty, są komunikaty głosowe. Tyle, że niewiele one dają.

A co z karami pieniężnymi?

W momencie, kiedy klient odmawia założenia maseczki, można wezwać policję. Sanepid nie ma podstaw prawnych do ukarania takiego delikwenta, policja natomiast może mu wręczyć mandat w wysokości 500 zł. Natomiast właściciel sklepu czy salonu może zostać ukarany karą w wysokości 30.000, ale tylko wówczas, gdy klienci będą skarżyć się na brak reakcji ze strony obsługi, w momencie, gdy na terenie placówki znajdują się osoby bez maseczek. Do tej pory takiego mandatu nie otrzymał żaden biznes.

Niemniej jednak problem istnieje i, jak się okazuje, rząd już pracuje nad stosownym rozwiązaniem. Tym razem jednak ma to być ustawa, nie rozporządzenie. Chodzi bowiem o stworzenie podstawy prawnej, której sąd nie mógłby podważyć.

Co zatem jest w planach? Mówi się o tym głównie w ogólnikach, ale są też konkrety. Oto one:

  • prawo do odmowy obsługi klienta bez maseczki,
  • zwiększenie kar za wpuszczanie na teren sklepów osób bez maseczek,
  • wprowadzenie obowiązku noszenia przyłbic dla osób, które mają zdrowotne przeciwwskazania do noszenia maseczki.

Rząd ma nadzieję, że dzięki powyższym zmianom zaczniemy nosić maseczki. Lub przyłbice – te nie przylegają do twarzy, nie powodują więc trudności w oddychaniu. Problem w tym, że obecnie trwają prace nad nowymi przepisami, a zatem na ich wprowadzenie będzie trzeba jeszcze trochę poczekać. A do tego czasu nadal zmuszeni jesteśmy tolerować samozwańczych astmatyków bez maseczek, a obsługa sklepu nie ma prawda do wyproszenia takich delikwentów lub odmówienia im obsługi. Może im jedynie przypominać o istniejącym obowiązku.