Na stronie internetowej Ministerstwa Finansów można znaleźć projekt nowelizacji ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych. Jedną z najistotniejszych zmian, zawartych w opublikowanym dokumencie, jest zapowiedziane w listopadzie ubiegłego roku wprowadzenie nowego sposobu rozliczania się z fiskusem. Chodzi o podatek dochodowy od osób prawnych. Od stycznia 2021 roku, zgodnie z przedstawionym projektem, będzie on mógł być płacony na zasadach takich, jakie obowiązują w Estonii.
Czym jest estoński CIT?
Chodzi oczywiście o tzw. „estoński CIT”, czyli specyficzny sposób rozliczania podatku dochodowego od osób prawnych. A w zasadzie – co rodzi największe zainteresowanie – brak tego podatku. Otóż w omawianym sposobie rozliczania podatek dochodowy odprowadza się do urzędu tylko i wyłączenie od wielkości wypłaconego zysku. Jest on obliczany na zasadzie ryczałtu od przychodów, więc koszty podatkowe nie mają przy tym rozwiązaniu żadnego znaczenia. Brzmi pięknie – brak podatku, brak deklaracji, brak formalności. No i brak ciągłych rozważań, co może być kosztem, a co nie… Dla spółek estoński CIT to nie tylko mniej pracy, ale i więcej pieniędzy. Nic dziwnego, że zmiana ta i wprowadzenie nowego rozwiązania na gruncie prawa polskiego cieszą się dużym zainteresowaniem ze strony firm.
Ale czy każda spółka będzie mogła przejść na nowy sposób rozliczania? I gdzie tkwi haczyk, bowiem proponowane przez rząd rozwiązanie jest zbyt piękne, by mogło owych haczyków nie mieć?
Jakie warunki należy spełnić?
Estoński CIT to nowe rozwiązanie podatkowe w Polsce, które jest przeznaczone dla spółek z ograniczoną odpowiedzialnością i spółek akcyjnych. By móc z niego skorzystać, firmy muszą spełnić kilka istotnych warunków:
- ich przychody nie mogą przekraczać 50 milionów złotych (chociaż premier zapowiedział prawdopodobne zwiększenie tego progu) – chodzi tu głównie o sektor małych i średnich przedsiębiorstw,
- udziałowcami spółek są tylko i wyłącznie osoby fizyczne,
- spółka nie posiada udziałów w innym podmiocie,
- wielkość zatrudnienia, bez uwzględniania udziałowców, jest równa lub większa niż 3 osoby,
- przychody pasywne firmy nie mogą być wyższe, niż jej przychody z działalności operacyjnej (do przychodów pasywnych zalicza się m. in. przychody z odsetek, gwarancji, zbycia instrumentów finansowych),
- wykazują nakłady inwestycyjne, co stanowi całą istotę wprowadzenia tej formy opodatkowania. Chodzi o zwiększenie wydatków na nabycie lub wytworzenie nowych środków trwałych, które zaliczane są do grup od 3 do 8 obowiązującej obecnie Klasyfikacji (czyli kotły, piece, maszyny, urządzenia, dźwigi, środki transportu itd.).
Przywileje, ale też obowiązki
Firma, która zamierza skorzystać z nowej formy opodatkowania, musi spełnić wszystkie wymienione wyżej warunki, a prawo do korzystania z estońskiego CIT-u będzie przyznawane na okresy czteroletnie. Jeżeli jednak w trakcie tego okresu spółka straci prawo do rozliczania na zasadach estońskich, wówczas będzie musiała wybrać nowy sposób opodatkowania.
Ci, którzy zdecydują się na nowy sposób rozliczania z fiskusem, będą zobowiązani do składania rocznych deklaracji podatkowych o charakterze czysto informacyjnym. W tym przypadku złożenie deklaracji nie wiąże się bowiem z obowiązkiem zapłaty jakiegokolwiek podatku. Zwiększą się jednak przychody tych firm, głównie o te elementy, które przy tradycyjnych sposobach opodatkowania nie były uwzględniane. Należy tu wymienić chociażby wydatki, które nie są związane z działalnością gospodarczą firm lub też część zysku, przeznaczoną na pokrycie straty powstałej przed wyborem nowego sposobu rozliczania podatku.
Utrata ulg
Należy również podkreślić, iż wybór estońskiego CIT-u oznacza automatycznie utratę prawa do różnych ulg podatkowych. Wymienić tu należy chociażby ulgę badawczo – rozwojową, IP-Box lub zwolnienia w strefach inwestycyjnych. Poza tym prowadzone inwestycje będą musiały spełniać konkretne kryteria procentowe – to rząd ustali, o ile powinny one wzrosnąć i w jakim okresie.
Na koniec należy jeszcze dodać, iż w opisanej tu formie opodatkowania będą obowiązywały wyższe niż dotychczas stawki: 25 proc. i 15 proc. (zamiast 19 proc. i 9 proc.). Jednak odprowadzany do urzędu podatek, ze względu na prowadzone inwestycje, w rezultacie powinien być sporo niższy.