Polska w Unii: dobrodziejstwo czy przekleństwo?

Red.: |Data publikacji:

Nieuchronnie zbliża się okrągła, 20. rocznica polskiej akcesji do Unii Europejskiej, której członkiem staliśmy się 1 maja 2004 roku. Można powiedzieć, że już jedna generacja Polaków, wychowała się w realiach Zjednoczonej Europy. To dobry czas na refleksje i podsumowania.

Jednym głosem „za”

Na początku warto przypomnieć treść referendalnego pytania, z referendum w Polsce, przeprowadzonego w dniach 7 – 8 czerwca 2003  roku: „czy wyraża Pani/Pan zgodę na przystąpienie Rzeczypospolitej Polskiej do Unii Europejskiej?”, na które przy frekwencji wynoszącej 58,85%, 77,45% (13 514 872!) głosujących odpowiedziało twierdząco, a jedynie 22,55% (3 935 655 uprawnionych do głosowania), było przeciwnego zdania. W pełni zasadnym jest zatem wniosek, że polska akcesja do Wspólnoty, poprzedzona ogólnonarodowym referendum (dodajmy wymaganym przez stosowne procedury wspólnotowe), było świadomą, demokratyczną decyzją narodową, podjętą wbrew tradycyjnym podziałom politycznym. To istotna konstatacja. Unia jako wspólnota aksjologiczna, jako forma zjednoczenia Europy, nie została nam narzucona siłą przez „obcych”. To efekt dobrowolnej decyzji ponad 13,5 mln Polaków posiadających prawa wyborcze.

Kiedy zwyciężają podziały

Już od początku dyskusji nad zasadnością polskiej obecności w Unii, istnieje wyraźna polaryzacja stanowisk i opinii odnośnie potencjalnych i faktycznych korzyści naszego kraju, z tytułu przynależności do Zjednoczonej Europy. Nie jest to zresztą jedynie polski dylemat. To oś podziału, występująca z różnym nasileniem w całej Europie, także tej „Starej”, a przywołanie brytyjskiego brexitu, sformalizowanego 31 styczna 2020 roku, na mocy którego Zjednoczone Królestwo Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej opuściło Unię, jest bodaj najbardziej jaskrawym przykładem skutków owych podziałów, wcale nie jednoznacznych w ocenie.

Czy było warto?

Chcąc odpowiedzieć na pytanie: co z polskiej perspektywy, dało nam i daje członkostwo w Unii Europejskiej, warto najpierw przytoczyć kilka twardych danych. Jedynie za okres od 1.05.2004 do 03.2023, Polska otrzymała z Unii 225 mld euro, przy naszych wpłatach na poziomie 78 mld euro Bilans jest zatem oczywisty: nasz zysk netto z tytułu przynależności do UE wyniósł za ten czas 153 mld[1] euro! Mało?

W ciągu minionych 20 lat, zyskaliśmy najwięcej w regionie. Polskie PKB wzrosło w tym czasie dwukrotnie (gospodarka Czech i Węgier urosła w tym czasie jedynie o 50%). Staliśmy się głównym beneficjentem procesu relokacji europejskiego przemysłu (najpierw z uwagi na kryterium kosztowe: niskie koszty pracy, ostatnio coraz częściej na skutek obaw o bezpieczeństwo ciągłości dostaw i rosnącą wydajność oraz innowacyjność), czego choćby sektor stolarki otworowej namacalnym dowodem. W konsekwencji odnotowujemy najszybszy w całej Unii, bo aż 3 – krotny wzrost przetwórstwa przemysłowego. Notujemy także największy awans w klasyfikacji eksporterów[2].

Stając się członkiem Unii, liczącej na dziś 27 krajów, staliśmy się częścią największego jednolitego rynku na świecie, z PKB na poziomie 14,5 bln euro, stanowiącego wartościowo 14% światowego handlu, zajmując w tej dziedzinie drugie miejsce na świecie (po Chinach, a przed USA)[3].

Mam jednak świadomość, że w polskich realiach społeczno–politycznych, zasadnym jest w wielu przypadkach zejście z poziomu ogólności, na poziom konkretu. Zatem, jak w tym aspekcie można oceniać naszą przynależność do Unii?

  1. Polska wieś, to jeden z głównych beneficjentów polskiego członkostwa w Unii. Ile inwestycji infrastrukturalnych, ile wodociągów, kanalizacji, dróg lokalnych, inicjatyw kulturalnych, zostało sfinansowane w każdej gminie przez Unię? Czy gdyby nie środki wspólnotowe, te inwestycje zostałyby w ogóle zrealizowane?
  2. Podstawowe wsparcie unijne dla polskiego rolnika wynosi 502,35 zł do każdego hektara rocznie. O ile dodatkowo poziom życia polskiego rolnika byłby niższy, gdyby nie nasza obecność w Unii, a w konsekwencji względnie swobodny eksport produktów rolno – spożywczych do krajów Wspólnoty (tylko w krajach Unii Europejskiej, Polska ulokowała 73% całości swojego eksportu żywności, który wyniósł za 2023 rok 38 mld euro[4])?
  3. Jak wyglądałyby dziś całe sektory polskiej gospodarki z przemysłem samochodowym, FMCG, meblarstwem, stolarką otworową na czele, gdyby nie dostęp do wspólnego rynku, a jeszcze wcześniej, gdyby nie dostęp do nowoczesnych technologii, partycypacji Wspólnoty w kosztach wielu inwestycji w infrastrukturę biznesową, bez których nasza dzisiejsza konkurencyjność i innowacyjność byłaby po prostu niemożliwa?
  4. Jak wyglądałaby polska infrastruktura komunikacyjna, polska sieć drogowa i kolejowa, gdyby nie wsparcie unijne? Ile dróg i autostrad byłoby ciągle w fazie prac projektowo – studyjnych niczym na dziś polska energetyka jądrowa?
  5. Ile Polaków mogło wyjechać do „Starej Unii” uczyć się i pracować, tylko dzięki naszemu członkostwu w Unii? (jedynie w IV kwartale 2023 roku, z tytułu pracy Polaków za granicą, trafiło do Polski 4,5 mld zł, z czego 1.5 mld zł z samych Niemiec)[5]? Nie zapominajmy przy tym, jak swoboda przepływu ludzi i kapitału, będąca pochodną naszej akcesji pomogła rozwiązać swego czasu, a minimum zminimalizować negatywne konsekwencje w Polsce problemu bezrobocia.
  6. Jak wreszcie wspomniana swoboda przepływu ludzi wpływa na nasze życie codzienne, na możliwość podróżowania, jak uprościła upiorne swego czasu procedury przekraczania naszych granic?

Ci, co krytykują…

Powszechnie znany jest katalog obiekcji przeciwników polskiej obecności w Unii, od rzekomej utraty suwerenności, dominację legislacji międzynarodowej, przez zaburzanie praw konkurencji, drogą subsydiów i dotacji, po nadmierne zbiurokratyzowanie wszelkich procesów decyzyjnych i rozrost klasy urzędniczej. Co ciekawe – tak jak w przypadku brytyjskiego brexitu – jego inicjatorzy i autorzy krytyki wobec Unii, nie stronią od czerpania pełnymi garściami z możliwości, jakie daje Wspólnota w zakresie wynagrodzeń (ich poziom), czy uprawnień podatkowo – emerytalnych. Jak pokazuje praktyka, status pryncypialnego krytyka Unii, nie kłóci się ze statusem jej beneficjenta, w wymiarze jednostkowych praw i przywilejów.

Podsumowując

Podzielając wiele krytycznych uwag wobec UE trzeba mieć cywilną odwagę dziś powiedzieć, że projekt Wspólnej Europy i jej perspektywa, nie ma alternatywy, w wymiarze geopolitycznym, gospodarczym militarnym i społecznym, co potwierdza dobitnie na dziś wojna w Ukrainie. W konsekwencji, jesteśmy bez wątpienia jednymi z głównych beneficjentów U.E, także w wymiarze cywilizacyjnym. Trudno na dziś rozstrzygać jak dalece zatomizowana politycznie, dekadencka Europa, pełna nacjonalizmów, zdecyduje się na pogłębianie integracji. Czy odwołująca się do tradycji Ch. De Gaulle’a, koncepcja „Europy Ojczyzn” będzie aktualną, czy raczej presja międzynarodowa i geopolityka, orientacja na sprawność rządzenia i osiąganie efektów skali, wymusi poszukiwanie rozwiązań w kierunku Konfederacji Europy, ze wspólnym rządem.

Europa jest niewątpliwie naszym narodowym i jednostkowym dobrodziejstwem, naszym dobrem narodowym, a uleganie pokusom nacjonalizmów, jest niewątpliwie po prostu nieodpowiedzialnością wobec współczesności i przyszłych pokoleń.

Felieton autorstwa dr. Zbigniewa Mendla.

 

[1] Dane za: Gąsiorowski M. [1.05.2023] „19 lat temu Polska weszła do U.E. Oto bilans członkostwa”. Wersja internetowa: www.money.pl/pieniadze/19-lat-temu-polska-weszla-do-ue-oto-bilans-czlonkostwa-6892963104406080a.html.

[2] Dane za: Ann [1.04.2024] „20 lat Polski w UE. Zyskaliśmy najwięcej w regionie” Wersja internetowa: www.businessinsider.com

[3] Dane za: www.european-union.europe.eu/principles-countries-histori/key-facts-and-figures/economy.pl

[4] Dane za: „Padł kolejny rekord w eksporcie żywności z Polski w 2023 r.” [za:] www.Bankier.pl [2024.02.19].

[5] Dane za: „Transfery do Polski od emigrantów w IV kwartale  wyniosły 4,5 mld zł wobec 4,8 mld zł w IV kw. ‘22” [w:] www.papbiznes. [8.04.2024].

1