Czy nowa polityka celna USA wyhamuje eksport okien i drzwi do Stanów Zjednoczonych i jaki wpływ na naszą branżę będzie miała np. na rynku zachodnioeuropejskim? To pytania, które w ostatnich tygodniach niejednokrotnie pojawiały się w moich rozmowach z menedżerami firm z branży okienno-drzwiowej. I niestety trudno było jednoznacznie na nie odpowiedzieć, bo nastroje na rynku są rozchwiane jak decyzje prezydenta Trumpa. Warto jednak zastanowić się, gdzie są dla nas największe zagrożenia. Widzę co najmniej trzy.

Eksport do USA może wyhamować – czy to realne zagrożenie dla polskich firm?
Po pierwsze, może się okazać, że eksport do USA będzie nieopłacalny. W kilku, może kilkunastu polskich firmach może to wpłynąć na znaczący spadek sprzedaży, ale z punktu widzenia całej branży stolarki utrata rynku amerykańskiego (w co wątpię) nie byłaby szczególnie mocno odczuwalna. Owszem, eksport do USA od dekady rośnie bardzo dynamicznie i w 2024 r. po raz pierwszy przekroczył 100 mln euro, ale udział tego rynku w eksporcie nadal nie przekracza 3 proc. W przypadku produkcji okien i drzwi w Polsce to zaledwie 1,8-1,9 proc. Innymi słowy – zablokowanie eksportu do USA zmniejszyłoby naszą produkcję o mniej niż 2 proc. Z drugiej strony oznaczałoby to jednak utratę jednego z najdynamiczniej rosnących rynków zbytu.
Do 2015 r. roczny eksport do USA wahał się w granicach od 2 do 4 mln euro i dotyczył niemal wyłącznie okien z drewna. Od połowy zeszłej dekady eksportem do Stanów Zjednoczonych zaczęli interesować się polscy producenci okien i drzwi z PCW oraz aluminiowych i od tego czasu sprzedaż do USA wystrzeliła. W 2017 r. przekroczyła 20 mln euro, w 2021 r. – 40 mln euro, a w 2024 r. wzrosła do 111 mln euro. To poziom, który uplasował USA w pierwszej dziesiątce największych zagranicznych rynków zbytu. W USA sprzedajemy więcej niż np. w Szwecji, na Litwie czy w Irlandii, a do nieodległej geograficznie i produktowo Słowacji brakuje nam już tylko kilkunastu mln euro. Wydaje się, że cła mogą ten dynamiczny wzrost eksportu do Stanów znacząco osłabić, a polska branża poniesie „koszty utraconych korzyści” wynikające z braku możliwości dalszej dynamicznej ekspansji na rynek amerykański.
Polska branża stolarki kontra rosnąca konkurencja w UE
Po drugie, zablokowanie rynku amerykańskiego może sprawić, że dotychczasowi dostawcy stolarki do USA będą szukać nowych rynków zbytu. Tu ryzykiem byłoby zaostrzenie konkurencji w krajach Europy Zachodniej, gdzie część „amerykańskiej sprzedaży” mogłaby zostać ulokowana. Czy to ryzyko jest duże? Moim zdaniem nie, bo główni dostawcy okien i drzwi do Stanów Zjednoczonych to Kanada (ponad 1 mld dol. w 2024 r.), Chiny (845 mln dol. w 2023 r.), Kolumbia (631 mln dol. w 2023 r.), Meksyk (428 mln dol. w 2023 r.) oraz Brazylia (349 mln dol. w 2024 r.). Ryzyko, że firmy z tych krajów przekierują sprzedaż do Europy, jest raczej niewielkie.
Wśród europejskich krajów najbardziej aktywne w USA są Polska, Włochy (108 mln dol.), Litwa (49 mln dol.) oraz Niemcy (48 mln dol.). I właśnie firmy z tych krajów mogą próbować zintensyfikować sprzedaż w Europie Zachodniej wskutek utraty rynku amerykańskiego. Ale trzeba od razu zaznaczyć, że wszystkie kraje UE w 2024 r. sprzedały do USA stolarkę za 428 mln dol., co stanowi mniej niż 1 proc. unijnej produkcji.
Globalne skutki wojen celnych – ryzyko dla całej gospodarki
Po trzecie, potencjalna wojna celna może negatywnie odbić się na kondycji gospodarczej nie tylko Polski, ale też Europy i całego świata. Ten czynnik oceniam jako największe zagrożenie dla polskiej branży stolarki otworowej. UE od trzech lat znajduje się w kryzysie gospodarczym, co znacząco odczuli m.in. polscy eksporterzy stolarki do krajów Europy Zachodniej. Z prognoz większości instytucji finansowych i gospodarczych wynika, że 2025 r. miał być pierwszym, w którym wzrost gospodarczy ponownie przyspieszy. Może nie do wybitnie dobrych wielkości, ale wzrost PKB UE na poziomie 1,5 proc. jest zdecydowaną poprawą w stosunku do tego, co obserwowaliśmy w ostatnich latach.
Analitycy już prognozują, jak cła mogą osłabić światowy handel i wpłynąć na gospodarkę. Scenariuszy jest co najmniej kilka i w tym momencie trudno wyrokować, na jakim poziomie będą cła i jak mocno wpłyną one na gospodarkę. Ale jeśli uwzględnimy, że w 2024 r. PKB UE wzrósł jedynie o 0,9 proc., to osłabienie o blisko 0,5 pp. (a to wcale nie jest najgorszy scenariusz) sprawi, że europejska gospodarka z jednego kryzysu może od razu wejść w drugi. To dla naszego eksportu nie znaczy nic dobrego i może się okazać, że utrata rynku amerykańskiego będzie mniej bolesna niż kolejne zmniejszenie eksportu do krajów Europy Zachodniej.