Karol Klos wspomina Leszka Gierszewskiego

Autor: |Data publikacji:

Śmierć śp. Leszka Gierszewskiego to trudny moment nie tylko dla jego rodziny i współpracowników, lecz także dla całej polskiej branży okienno-drzwiowej. Odszedł człowiek, który z małego, lokalnego przedsiębiorstwa potrafił stworzyć markę rozpoznawalną na całym świecie, a przy tym pozostał wierny swoim korzeniom, wartościom i ludziom, z którymi budował ten sukces.

Poniższe wspomnienie nie jest próbą pełnej biografii ani bilansu dokonań śp. Leszka Gierszewskiego. To osobista refleksja o tym, jakim był przedsiębiorcą, ale przede wszystkim jakim był człowiekiem i jaką pamięć po sobie pozostawił.

Karol Klos, wydawca „Forum Branżowego”:

Leszek Gierszewski Karol KlosŚmierć osoby, którą znaliśmy, z którą rozmawialiśmy niedawno, skłania zawsze do pewnych refleksji nad życiem doczesnym. Nie inaczej jest teraz, w przypadku śmierci wybitnego przedsiębiorcy Pana Leszka Gierszewskiego. Ledwie kilka miesięcy temu miałem okazję gościć na jego zaproszenie w Monachium, gdzie firma Drutex inaugurowała współpracę z Bayernem Monachium, co jest krokiem milowym nie tylko w marketingu sportowym, ale również w postrzeganiu wszystkich firm z Polski. Reakcję Pana Leszka na oklaski niemieckich kibiców na Allianz Arenie witających nowego sponsora zapamiętam na zawsze. Sukces Drutexu jest bowiem nie tylko sukcesem jednej firmy, ale symbolem całej polskiej branży okienno-drzwiowej i eksportu polskiej myśli technologicznej na cały świat. To sukces firmy, która przecierała szlaki i budowała markę okien z Polski po opadnięciu żelaznej kurtyny.

Wyobraźmy sobie, że właśnie w tym momencie kończy się nasze życie. Nie zdążymy już nic załatwić, uporządkować, nikomu nie zdążymy podziękować ani nikogo przeprosić. Co zatem zostawiamy po sobie? Udało nam się coś zbudować czy tylko z życia czerpaliśmy i konsumowaliśmy? Jak zostaniemy zapamiętani przez bliskich, współpracowników, lokalną społeczność? Nie musimy za życia przejmować się tym, co myślą o nas obcy nam ludzie, ale co myślą o nas Ci, którzy nas znają, jest kluczowe. Po śmierci nie zostaje nic innego. Tylko to, jak zostaniemy zapamiętani.

O to z całą pewnością nie musiał się martwić Leszek Gierszewski. Zbudował żywy pomnik, który będzie kontynuował jego dzieło po śmierci, ale przede wszystkim wspierał swoje otoczenie, kulturę, sport i rodzime Kaszuby. Z całą pewnością pożegna go rzesza ludzi, którym pomógł, dał szansę lub zmienił ich życie.

Dla mnie każde spotkanie z Panem Leszkiem Gierszewskim było motywujące i przypominało, że ciężka praca i rzetelność popłacają. Nie od razu, ale wymaga to cierpliwości i konsekwencji. Na tyle, na ile miałem okazję Go poznać, przede wszystkim zawodowo, był człowiekiem o wielkim dystansie i nieszablonowym poczuciu humoru. Był bardzo otwarty i szczery, ale zarazem skromny – stronił od rozgłosu, kamer i mikrofonów, co było wyjątkowo trudne przy tak dużym sukcesie zawodowym. Zdecydowanie jednak wolał oddać to pole współpracownikom, bo nie lubił się chwalić. W każdej wypowiedzi bagatelizował swoje osiągnięcia i podkreślał rolę wszystkich pracowników i bliskiego otoczenia.

Umówiliśmy się na spotkanie w nowej siedzibie firmy, niestety nie zdążyliśmy, ale jego duch i charakter z pewnością pozostaną tam na zawsze. Bez wątpienia wszystkim będzie brakowało Pana Leszka, ale swoim życiem zapewnił sobie obecność w pamięci wielu ludzi i nie zdziwiłbym się, gdyby ta obecność objawiła się również pomnikiem lub przynajmniej nazwą ulicy. Jeżeli można powiedzieć, że są postacie, które na to zasługują, to z pewnością jedną z nich jest ŚP. Leszek Gierszewski.

Rodzinie, bliskim i całej firmie Drutex życzę nie mniejszej determinacji i siły niż ta, którą zarażał Pan Prezes. Dbajcie o pamięć i dobre imię Pana Leszka Gierszewskiego. Śmierć jest nieodzownym elementem życia, obyśmy wszyscy mogli na końcu swojego życia odejść wspominani równie dobrze.