Pracodawcy z pewnością nie będą zadowoleni. Otóż na początku czerwca w sejmie pojawił się projekt zmian Kodeksu pracy zakładający wprowadzenie do jego zapisów urlopu rodzinnego. Pojawia w związku z tym wiele pytań i wątpliwości, na które postaramy się odpowiedzieć.
Dla kogo przywilej urlopu rodzinnego?
Miałby się należeć wszystkim pracownikom – czyli osobom, które wykonują pracę na podstawie umowy o pracę. Jego wymiar to aż 12 miesięcy. Nie jest, niestety, określone, czy to powinno być świadczenie jednorazowe, czy też z urlopu rodzinnego dany pracownik mógłby korzystać kilka razy (np. na kolejne dzieci, obojga rodziców itd.). Wiadomo jedynie, że jego wymiar nie może przekroczyć 12 miesięcy w przypadku jednej osoby wymagającej opieki, ale mogłyby z tego urlopu, w ramach tego czasu, korzystać różne osoby. Poza tym urlop ten można – zgodnie z przedłożoną propozycją – wykorzystać jednorazowo lub w częściach, przy czym tych części nie może być więcej niż cztery. Jego celem powinna być opieka nad członkiem rodziny, który nie jest w stanie funkcjonować w sposób samodzielny.
Katalog osób, których zły stan zdrowia ma uprawniać do wnioskowania o urlop rodzinny, jest całkiem spory. Pracownik mógłby uzyskać 12 miesięcy na opiekę nad:
- wstępnymi,
- ojczymem,
- macochą,
- teściami,
- zstępnymi,
- rodzeństwem,
- mężem,
- żoną
- lub osobą pozostającą we wspólnym pożyciu.
Nie zostało natomiast określone, czy do ubiegania się o ten urlop pracownik byłby zobowiązany przedstawić stosowny dokument, zaświadczenie lekarskie itd. Nie wiadomo zatem, czy nie pojawiłoby się kolejne pole do nadużyć prawa pracy, by uzyskać wynagrodzenie i ubezpieczenie.
Na czym miałby polegać urlop rodzinny?
Za czas urlopu rodzinnego pracownicy mieliby bowiem otrzymywać minimalne wynagrodzenie (póki co nie wiadomo, skąd miałyby pochodzić te środki, ale w przepisach jest mowa o zasiłku). Pracodawca nie mógłby również zwolnić takiego pracownika od momentu złożenia wniosku o urlop rodzinny do momentu jego zakończenia.
Co istotne, prawa do urlopu rodzinnego nie miałyby osoby pracujące na podstawie umów cywilnoprawnych (o dzieło, zlecenia). Z kolei pracownicy mieliby do niego prawo już po 6 miesiącach zatrudnienia, przy czym do owego okresu 6 miesięcy wliczać się też mają poprzednie okresy zatrudnienia.
Co to oznacza w praktyce? Otóż zaraz po podpisaniu umowy o pracę pracownik może przedłożyć wniosek o udzielenie urlopu rodzinnego. Może to zrobić nie później, niż 21 dni przed planowanym terminem urlopu, pisemnie. A pracodawca powinien prośbę pracownika uwzględnić lub pisemnie uargumentować powód odmowy, jeżeli udzielenie urlopu rodzinnego jest po prostu niemożliwe z uwagi chociażby na specyfikę pracy danej osoby lub organizację firmy itd.
Wątpliwości i pytania do projektu
Katarzyna Siemienkiewicz, ekspert ds. prawa pracy z organizacji Pracodawcy RP, wskazuje na spore problemy związane z wprowadzeniem proponowanych zmian oraz braki precyzyjnych informacji. Projekt nie uwzględnia na przykład, że w trakcie sprawowania opieki przykładowo nad mężem, ten może wyzdrowieć wcześniej. Wiadomo, że pracownik ma prawo zmienić decyzję i przerwać urlop.
Ale czy pracodawca jest w stanie skontrolować, czy faktycznie zatrudniony wykorzystuje urlop zgodnie z jego celem? Czy pracownik powinien dokumentować stan zdrowia podopiecznej? W końcu to aż 12 miesięcy… No i czy o taki urlop pracownik mógłby wnioskować kilka razy – np. co 3, 4 lata albo co 10 lat… Brak precyzyjności sprawia, że wejście w życie proponowanych zmian wydaje się mało realne. Sama idea urlopu rodzinnego jest słuszna, tyle że jej forma przedstawiona w projekcie KP-PSL jest niejasna i budzi sporo wątpliwości.
Obecnie, chociaż nie każdy o tym wie, pracownik ma prawo do 14 dni zasiłku opiekuńczego z racji sprawowania opieki na chorym członkiem rodziny, pozostającym we wspólnym gospodarstwie domowym. W przypadku dzieci do lat 8 lub dzieci chorych do lat 14 zasiłek taki przysługuje przez okres 60 dni.
A zatem między istniejącymi przepisami a proponowaną zmianą jest prawdziwa przepaść – 2 tygodnie wobec 12 miesięcy…