Premier Morawiecki ogłosił pod koniec czerwca ostateczną decyzję w sprawie podatku od umorzonej subwencji. Chodzi o wsparcie finansowe w ramach tarcz finansowych (1.0 i 2.0), jakie otrzymały polskie firmy dotknięte skutkami pandemii. Pierwsze pieniądze w ramach tarcz, realizowanych przez Polski Fundusz Rozwoju, wpłynęły do firm w czerwcu 2020 r.
Jak traktować umorzenie subwencji?
Zgodnie z obowiązującymi przepisami po roku czasu te firmy, które otrzymały subwencję, powinny dokonać jej rozliczenia. Umorzona część subwencji, czyli kwota, która nie podlega zwrotowi, była i jest zależna od różnych czynników. Głównym jest utrzymanie stanu zatrudnienia. Po wprowadzeniu tarczy finansowej 2.0 z kolei rząd obiecał, iż te firmy, które ją otrzymają, nie będą musiały w ogóle zwracać subwencji otrzymanej w ramach pierwszej tarczy. Miała być ona z automatu umarzana w 100 proc., jednak okazało się, iż celem dopełnienia formalności przedsiębiorcy musieli wypełnić oświadczenie dotyczące zatrudnienia.
W każdym razie rząd dotrzymał obietnicy i umorzył 100 proc. subwencji. W przypadku pozostałych firm umorzona część była różna, przy czym najmniejsze umorzenie to 25 proc. otrzymanej przez podatników kwoty.
Przedsiębiorstwa przez cały miniony rok nie wiedziały w zasadzie, jak traktować owo umorzenie. Do tej pory nie było też jasnej deklaracji ze strony rządu. A przecież środki finansowe, które firma otrzymała i których nie musi zwracać, to przychód. Ponieważ dotyczy on działalności gospodarczej, powinien on podlegać opodatkowaniu na takich samych warunkach jak pozostałe przychody z tej działalności (CIT lub PIT). Tak więc z jednej strony był to spory zastrzyk gotówki, z drugiej – należało liczyć się z koniecznością zwrotu jej sporej części, no i zapłacenia podatku od tego, co rząd „podarował”. W przypadku małych i średnich firm, które nie otrzymały maksymalnych kwot subwencji, byłoby to na pewno sporym wyzwaniem.
Podatku dochodowego od umorzenia nie będzie
Na szczęście obawy okazały się niesłuszne. Wiadomo już, że podatku dochodowego od umorzonej części subwencji nie będzie. Premier podał, iż dzięki temu do przedsiębiorców „trafi” kolejne 10 mld zł z budżetu państwa. Co prawda szef PFR w swoim wpisie w mediach społecznościowych wspominał o kwocie „co najmniej 8 mld zł”, ale co najmniej 8 to przecież może być prawie 10. W każdym razie przedsiębiorcy odetchnęli z ulgą, a rząd ma nadzieję, że te pieniądze, które dzięki zaniechaniu poboru podatku pozostaną na kontach firm, zostaną przeznaczone na ich rozwój i odbudowę pozycji gospodarczej. To z kolei powinno się przełożyć na wzrost gospodarczy kraju, no i zwiększenie (lub chociażby utrzymanie) dotychczasowego poziomu zatrudnienia.
W ramach obu tarcz polskie firmy otrzymały łącznie ponad 71 mld zł. wsparcia. Stosowne rozporządzenie zostało podpisane 16 lipca. Wskazano w nim, iż zaniechanie poboru podatku będzie miało zastosowanie do subwencji otrzymanej pomiędzy 1.06.2021 a 31.12.2022 roku. Otrzymane środki finansowe stanowią bowiem przychód w momencie ich umorzenia, a nie wpływu na rachunek bankowy podatnika. A to umorzenie jest możliwe dopiero od czerwca tego roku, czyli po upływie 12 miesięcy od wpływu pieniędzy na konto podatników.