Temat Covidu powraca jak bumerang. Mieliśmy pierwszą falę, potem była druga, i trzecia, a teraz zbliża się, a nawet już jest, czwarta… Swoją drogą, ciekawe ile jeszcze tych fal przed nami…
W każdym razie w społeczeństwie znowu rośnie obawa o możliwy lockdown i o to, co tym razem miało by być zamknięte i na jak długo. Zwłaszcza, że media co dzień donoszą, że Polacy nie chcą się szczepić – według aktualnych danych w pełni zaszczepionych jest niecałe 50% populacji. A taki wynik nie daje nam odporności zbiorowej. I co w związku z tym?
Opcje zdają się być dwie – przymusowe szczepienia bądź profity dla zaszczepionych. Póki co, w wykazie szczepień obowiązkowych nie znalazła się szczepionka przeciwko Covid i nic nie wskazuje na to, by fakt ten miał się wkrótce zmienić. Więc profity? W pewnym sensie tak…
Ministerstwo Zdrowia opracowało projekt ustawy o zmianie ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych oraz niektórych innych ustaw. Co istotne, porusza on kwestie pracownicze, nadając pracodawcom i firmom prowadzącym działalność gospodarczą nowe uprawnienia, w związku z trwającą pandemią oczywiście.
Projekt został niedawno opublikowany, jednak jego dalszy los prawny na dzień pisania niniejszego tekstu znany nie jest. Mimo, iż zgodnie z planami terminem przyjęcia projektu przez Radę Ministrów miał być III kwartał 2020 roku, czyli okres, w którym II fala powoli odchodziła w niepamięć a gospodarka na chwilę powróciła do względnej normalności. Niestety, przez kolejny rok projekt ten nie został ani przyjęty, ani odrzucony.
Informacje dotyczące wspomnianego projektu ustawy znaleźć można tutaj (https://archiwum.bip.kprm.gov.pl/kpr/form/r767322903,Projekt-ustawy-o-zmianie-ustawy-o-szczegolnych-rozwiazaniach-zwiazanych-z-zapobi.html). Z zamieszczonego pod linkiem opisu zmian wynika, że na mocy ustawy pracodawcy mogliby pozyskiwać informacje o tym, czy pracownik jest zaszczepiony w pełni, czy przebył koronawirusa lub czy posiada negatywny wynik testu. Będzie to możliwe przy użyciu aplikacji mobilne Centrum e-Zdrowia, lub przy wykorzystaniu zaświadczeń z wizerunkiem twarzy, które będą wydawane przez osoby wykonujące zawód medyczny. Co by to dało? Teoretycznie, jeszcze lepszą ochronę miejsc pracy i minimalizację ryzyka zakażenia.
Ale to nie koniec zmian. Jeżeli okaże się, że dany pracownik jest niezaszczepiony i nie chce się zaszczepić, pracodawca – dbając o zdrowie zarówno jego, jak i pozostałych pracowników, będzie mógł taką osobę przenieść na inne stanowisko, na którym ryzyko zarażenia lub przenoszenia wirusa jest mniejsze. Jeżeli zmiana ta oznaczałaby niższe wynagrodzenie – bo na tym stanowisku stawki są niższe – pracodawca będzie mógł obniżyć podwładnemu pensję. W sytuacji natomiast, kiedy w danej firmie nie ma stanowiska, na które osoba niezaszczepiona mogła by zostać przeniesiona, szef będzie mógł ją skierować na urlop bezpłatny. Dla przypomnienia, w świetle obowiązujących przepisów z wnioskiem o urlop bezpłatny może wystąpić jedynie pracownik. Teraz sytuacja ta uległaby zatem zmianie. Pytanie tylko, ile taki urlop miałby trwać? Jest to bardzo istotna kwestia, gdyż okres urlopu bezpłatnego to nie tylko brak wynagrodzenia. To czas, kiedy stosunek pracy ulega zawieszeniu, więc prawa pracownika również. Czas ten nie wlicza się do stażu pracy. Pracownik nie pobiera wynagrodzenia, a zakład pracy nie odprowadza za niego składek. Czyli – na urlopie bezpłatnym nie podlegamy ubezpieczeniom społecznym, ani ubezpieczeniu zdrowotnemu. Innymi słowy, możliwość korzystania z państwowej opieki medycznej wygasa po 30 dniach od momentu przejścia pracownika na taki urlop.
Co do procesów rekrutacyjnych natomiast, pracodawca będzie mógł domagać się od osoby ubiegającej się o pracę informacji o szczepieniu lub przechorowaniu. Lub okazania negatywnego wyniku testu w kierunku koronawirusa. Do tej pory pytania o stan zdrowia nie mogły być zadawane, teraz te związane z Covidem mają być wyjątkiem.
Pozostaje jednak kwestia powodów, dla których pracownik nie poddał się szczepieniu. Czasem jest to jego niechęć, ale czasem jest to niemożliwe ze względów medycznych. Tak więc nie należy mierzyć wszystkich jedną miarą i niezaszczepionych zaliczać do grona antyszczepionkowców. Ale czy mając powyższe na uwadze, taką osobę też będzie można delegować na inne stanowisko bądź wysłać na niechciany urlop? I to bezpłatny? Jeżeli pracownik ten chce się szczepić, ale po prostu nie może? Ta kwestia również powinna być rozstrzygnięta.
Tak więc projekt ustawy może i jest słuszny, ale wśród ekspertów z prawa pracy rodzi sporo wątpliwości. Niektórzy uważają, że rząd chciał w ten sposób przenieść odpowiedzialność na pracodawców, zamiast wprowadzić ogólne ograniczenia dla niezaszczepionych. I słusznie, bo tak właśnie to wygląda. Odpowiedzialność za wprowadzenie restrykcji dla niezaszczepionych przejmą na siebie pracodawcy, lub firmy. Bo przedstawione w projekcie ustawy zmiany sięgają jeszcze dalej, ale już poza prawo pracy.
Otóż jeżeli dojdzie do czasowego ograniczenia działalności konkretnych firm czy branż, czyli np. do zamknięcia kin, basenów itd., to instytucje te, przy spełnieniu określonego warunku nadal będą mogły prowadzić swoją działalność i nie będą podlegały tym ograniczeniom. A warunek ten jest następujący:
„działalność gospodarcza jest wykonywana na rzecz osoby zaszczepionej przeciwko COVID-19, osoby po przebytej infekcji wirusa SARS-CoV-2 potwierdzonej wynikiem testu diagnostycznego w kierunku SARS-CoV-2 lub osoby posiadającej ważny negatywny wynik testu diagnostycznego w kierunku SARS-CoV-2”
Innymi słowy, jeżeli rząd wprowadzi częściowy lockdown i np. restauracje będą zamknięte, to jeżeli dana pizzeria będzie obsługiwała tylko osoby, które przebyły Covid, są w pełni zaszczepione lub posiadają negatywny wynik testu w kierunku koronawirusa, to nadal będzie ona mogła prowadzić działalność gospodarczą. W przypadku testu pojawia się jednak pytanie, na ile miałby on być aktualny? Dzień, tydzień, miesiąc? Bo w zasadzie… zarazić się możemy dzień po odebraniu wyników….
Zastanawia też sam fakt wprowadzania takich ograniczeń, skoro wiadomo już, że ani szczepienie, ani przebyty Covid nie sprawiają, że nie zachorujemy. Jedyny efekt w obu przypadkach to łagodniejszy przebieg choroby. Tak więc będąc zaszczepionym i tak możemy się zarazić, możemy też roznosić wirusa. To samo po przechorowaniu Covidu. Czym zatem – w kwestii bezpieczeństwa dla innych – różni się osoba zaszczepiona od niezaszczepionej? To już pytanie do ekspertów z zakresu medycyny.
A wracając do projektu ustawy zmieniającej, na razie został opublikowany (wreszcie…). Jego numer to UD271. A czy zostanie przyjęty, tego nadal nie wiemy. Co prawda w sierpniu tego roku pojawiały się głosy, iż planowane zmiany i uprawnienia pracodawców miałyby wejść w życie już teraz, czyli we wrześniu, jednak nadal na temat przyjęcia projektu nic nie wiadomo. To samo dotyczy kwestii jego odrzucenia… Być może rząd czeka na wyższe wskaźniki zarażeń? Projekt zdaje się być nie tyle motywacją, co zmuszeniem części osób do zaszczepienia się. Jeżeli towarzyszyć mu będą niskie wskaźniki zachorowalności, społeczeństwo raczej nie przyjmie go z entuzjazmem. I to zarówno jeżeli chodzi o pracodawców, jak i o pracowników.