Mimo pandemii, polskie firmy w większości przetrwały kryzys, a pracownicy, przynajmniej w dużej części, utrzymali swe posady. Udało się to m.in. dzięki tarczom finansowym i antykryzysowym. Nie obyło się jednak zupełnie bez redukcji etatów czy też upadków firm, ale takie rzeczy zdarzają się nie tylko w czasie pandemii. Stąd optymistyczny wniosek, że polska gospodarka wyszła z tego kryzysu w całkiem dobrym stanie. Ale czy na pewno?
Jak wynika z drugiej edycji badania „Barometr Polskiego Rynku Pracy”, przeprowadzonego przez Personnel Service, skutki kryzysu w Polsce będą odczuwalne dopiero w roku bieżącym. Niemal co czwarta firma mówi otwarcie, iż planuje redukcję etatów (24 proc. ankietowanych). Jest to wynik rekordowy. W roku ubiegłym takie plany miało zaledwie 13 proc. ankietowanych. Kontrastem do tych danych są te wyliczane wg. metody Eurostatu. Stopa bezrobocia w naszym kraju w styczniu i lutym br. utrzymywała się na takim samym poziomie, czyli 3,1 proc. Jest to najniższe bezrobocie w Unii Europejskiej, a zatem, teoretycznie, podstawy do optymizmu są. Tylko czemu tego optymizmu brak?
Eksperci twierdzą, iż prawdziwe skutki kryzysu wywołanego koronawirusem, skutki gospodarcze oczywiście, odczujemy prawdopodobnie dopiero w tym roku. Mniej więcej połowa spośród badanych (dokładnie 45 proc.) jest zdania, że ich sytuacja gospodarcza w roku bieżącym będzie gorsza, niż w roku 2020, a zwiększenie zatrudnienia deklaruje zaledwie 9 proc. przedsiębiorców.
Jak wynika z informacji zawartych w przytoczonym badaniu, redukcję etatów planują głównie duże i średnie przedsiębiorstwa. W obu grupach o zwolnieniach mówiło 29 proc. ankietowanych. W przypadku małych firm, zwolnienia mają być nieco rzadsze – takie plany ma bowiem w tym sektorze 22 proc. przedsiębiorców.
Zwiększenie zatrudnienia planuje zaledwie 9 proc. firm. W przemyśle wskaźnik ten wynosi 16 proc, w sektorze publicznym 15 proc., a w branży usługowej 10 proc. Najgorzej wygląda sytuacja w handlu, gdzie nowe rekrutacje planuje zaledwie 2 proc. badanych firm. Co dla nas jest szczególnie istotne, oferty pracy pojawiają się nie tylko w branży IT, ale także w branży budowlanej.
A co na to pracownicy? Otóż analitycy z Personnel Service wskazują, że a 44 proc. ankietowanych zamierza zdobyć nowe kompetencje i kwalifikacje, by stać się bardziej elastycznym i dostosować do nowego rynku pracy. Oczywiście są to przede wszystkim osoby bardzo młode (60 proc.), pomiędzy 18 a 24 rokiem życia. Jak się okazuje, wraz z wiekiem pracowników ich chęć do nauki wyraźnie maleje. Spośród osób, które ukończyły 55 lat, chęć przekwalifikowania się wyraziło już tylko 29 proc.
Poniżej przytaczamy kilka konkretów, pochodzących z pierwszych stron cytowanego badania. Całość natomiast można znaleźć TUTAJ.
- 45 proc. przedsiębiorców obawia się, że spowolnienie gospodarcze w 2021 roku będzie większe niż rok wcześniej
- 24 proc. firm planuje redukcję poziomu zatrudnienia
- 46 proc. pracodawców przyznaje, że Ukraińcy skorzystali z zapisu tarczy antykryzysowej, który przedłuża wizę na czas trwania stanu epidemicznego i 30 dni po jego zakończeniu
- 57 proc. pracodawców zamierza zachęcać pracowników do szczepienia na COVID-19
- 28 proc. firm zatrudnia aktualnie pracowników z Ukrainy
- 68 proc. pracodawców jest przekonanych, że wdrożenie w firmie automatyzacji lub/i robotyzacji przyczyni się do zmniejszenia poziomu zatrudnienia
- 18 proc. Polaków zna kogoś, kto w wyniku automatyzacji wdrożonej w firmie stracił pracę 44 proc. Polaków pod wpływem pandemii planuje zdobywać nowe kompetencje
- 64 proc. Polaków w związku z pandemią jest skłonnych znaleźć dodatkową pracę, by mieć zabezpieczenie finansowe
- 38 proc. Ukraińców zrezygnowało lub opóźniło swój przyjazd do Polski ze względu na obostrzenia związane z koronawirusem
- 26 proc. Ukraińców zarabia w Polsce od 2,6 do 3 tys. zł netto miesięcznie
- 62 proc. Ukraińców szuka pracy w Polsce przez znajomych na Ukrainie, którzy mieli doświadczenia pracy w naszym kraju