Podatkowe rozliczenie spożywczych profitów

Autor: |Data publikacji:

Pracodawcy coraz częściej muszą walczyć o dobrych pracowników. Stąd tak szybką popularność zyskują pozapłacowe benefity, a firmy wręcz prześcigają się w wymyślaniu nowych atrakcji. Karty sportowe, opieka medyczna czy kursy językowe są już swego rodzaju standardem.

Coraz częściej pojawiają się zatem dodatkowe benefity, mające zwabić przyszłych pracowników do danej firmy. A są to dodatkowe dni wolne, np. z okazji urodzin, możliwość przyjścia do biura z dzieckiem lub psem, zapewnienie pokoju do regeneracji czy snu w biurze, wszelkiego rodzaju drużyny sportowe, nowoczesne i ergonomicznie wyposażone stanowiska pracy, a także różnego rodzaju benefity spożywcze, czyli tzw. owocowe czwartki, warzywne piątki a nawet pracownicze śniadania. I na tych spożywczych zachętach chciałabym się dzisiaj skupić.

Otóż idea owocowych dni czy wspólnych śniadań nie wzięła się znikąd. Jak już wspominałam, pracodawcy w dzisiejszych czasach muszą walczyć o zdobycie i utrzymanie dobrego pracownika. Konkurencja bowiem nie śpi i robi wszystko, by praca stała się jeszcze bardziej atrakcyjna. W końcu zakup owoców jest dla pracodawcy mniej kosztowny, niż podwyżki ?. Tak więc nie ma tu żadnych wątpliwości, że wszelkie te spożywcze benefity, które firmy organizują, mają na celu zwiększenie atrakcyjności pracy w danej firmie i utrzymanie/pozyskanie pracowników, co z kolei bezpośrednio przekłada się na wykonywania działalności opodatkowanej, ma zatem związek z uzyskaniem przychodów. Nie ważne bowiem jest, czym dana firma się zajmuje – koszty utrzymania i zdobycia pracowników bez wątpienia są kosztami podatkowymi.

Tak też twierdzi Krajowa Izba Skarbowa. Koszty ponoszone na zakup owoców czy produktów śniadaniowych, przeznaczone dla pracowników, co prawda zaspokajają potrzeby osobiste pracownika, ale też przede wszystkim zaspokajają potrzeby pracodawcy. Pracownicy, którzy mają dostęp do kawy, herbaty, owoców, warzyw czy śniadań w firmie pracują efektywniej, są bardziej zadowoleni i w danej firmie czują się po prostu lepiej, niż ci, którzy mają swoją kawę w szufladzie przy biurku. Tak więc koszty te jak najbardziej stanowią koszty uzyskania przychodów, zmniejszając tym samym podstawę opodatkowania podatkiem dochodowym.

Jednak ten sam KIS uznał, że od wydatków na zakup owoców czy jogurtów dla pracowników, udostępnionych w ogólnie dostępnych pomieszczeniach socjalnych, podatnicy nie mogą odliczyć podatku vat. Tu już bowiem związek przyczynowo skutkowy pomiędzy wydatkiem a osiągnięciem przychodu nie jest tak jasny, jak w poprzednim przykładzie. Zgodnie z dostępnymi w internecie interpretacjami, jeżeli chodzi o vat, to związek ten jest wręcz „dalece hipotetyczny”. Niestety, zdanie Krajowej Informacji Skarbowej w tym zakresie podtrzymują też sądy, orzekając, iż w takich sytuacjach odliczenie vat-u nie powinno mieć miejsca.

I jak tu nie zwariować? Na gruncie podatku dochodowego zakup owoców dla pracowników jest kosztem podatkowych i przekłada się na zwiększenie przychodów, ale na gruncie podatku vat już nie? No cóż, podatnicy muszą się porządnie zastanowić, czy na pewno chcą tego typu wydatki umieszczać w kosztach. Bo jak widać, sądy nie podzielają ich zdania, a interpretacja podatkowa przecież może być błędna. No i dotyczy ona stanu faktycznego na konkretny dzień. A KIS w każdej chwili może zmienić zdanie…

Co ciekawe, jeżeli te same owoce czy napoje kupilibyśmy na spotkanie wewnętrzne z pracownikami, podczas którego, przykładowo, omówimy plan działania firmy na nadchodzący miesiąc, to możemy je zaliczyć do kosztów podatkowych i odliczyć od nich vat. To samo dotyczy spotkania z kontrahentami. W takim przypadku i KIS, i sądy administracyjne potwierdzają, że istnieje związek pomiędzy oferowanym poczęstunkiem o działalnością firmy i osiągnięciem przychodów. Jeżeli natomiast te same owoce postawimy w firmowych holu, to wówczas, jak się okazuje, zaspokajamy potrzeby osobiste pracowników… tych samych, którzy te same owoce zjedliby podczas wewnętrznego spotkania biznesowego. No cóż… okazuje się, iż miejsce, w którym stoją owoce i czas ich konsumpcji ma tu kluczowe znaczenie… Ale w zasadzie może być jeszcze gorzej, więc dopóki firmy nie muszą kosztów jabłka czy gruszki doliczać do przychodów pracownika ze stosunku pracy, chyba jednak nie powinny narzekać. Póki co bowiem, wystarczy odpowiednia interpretacja.