To pytanie jest coraz bardziej popularne, zwłaszcza że „szczepionkowy szał” w Polsce minął, a z uwagi na pozytywne dane dotyczące liczby zachorowań na koronawirusa coraz więcej firm decyduje się na powrót do pracy stacjonarnej. Przynajmniej w wersji hybrydowej.
Informacja o szczepieniu a RODO
I stąd właśnie „ciekawość” pracodawców (a raczej potrzeba wynikająca z dbałości o zdrowie wszystkich pracowników), kto się zaszczepił, a kto nie. Posiadając taką wiedzę, pracodawca mógłby poszczególnym osobom niezaszczepionym dalej zlecać pracę zdalną lub przeorganizować ich stanowiska tak, by miały jak najmniejszy kontakt z klientami czy współpracownikami. Tyle tylko że obecnie o szczepionkach już nie mówi się głośno. A, niestety, żądanie podania takiej informacji jest sprzeczne z ustawą o RODO.
Jedyne informacje dotyczące stanu zdrowia pracowników, do których pracodawca ma prawo i które może przetwarzać, to te wynikające z obowiązkowych badań lekarskich – wstępnych i okresowych. Pozostałe są objęte ochroną i pracownik może je podać tylko dobrowolnie.
Natomiast obecnie szczepionki stały się tematem politycznym, który niewielu chce poruszać. Pracodawcy nie wiedzą, co z tym faktem zrobić. Potrzebę pozyskania takiej informacji uzasadniają dbałością o zdrowie pracowników czy też organizacją różnych imprez i koniecznością ustalenia limitu osób (zaszczepieni przecież do limitów się nie wliczają).
Personalia pod ochroną – stan faktyczny i prawny
Czy jednak rzeczywiście jest to problem pracodawców, czy może kolejna metoda na zachęcenie do szczepień? Bo przecież mamy RODO, w tym ochronę danych dotyczących stanu zdrowia, a szczepienia przeciw COVID-19 właśnie do tej grupy danych należą. Swoją drogą pracodawcy chcieliby móc uzyskać od pracowników również szereg innych informacji, i to już na etapie rozmów kwalifikacyjnych. Często zresztą je zdobywają, choć to sprzeczne z obowiązującym obecnie prawem (chodzi przykładowo o planowanie dzieci, preferencje seksualne czy też wyznanie). I tak samo sprawy się mają ze szczepieniami – jeżeli pracodawca naprawdę takiej informacji potrzebuje i jest ona dla niego istotna, to z pewnością od dawna już ją ma.
Jednak stan faktyczny to jedno, a stan prawny to drugie. Czy w tej konkretnej kwestii, czyli w temacie szczepień, da się te dwie rzeczywistości połączyć? Jest na to nadzieja. Na początku sierpnia do sejmu trafił projekt ustawy przygotowany w formie inicjatywy poselskiej. Tym samym wyeliminowano konieczność przeprowadzenia konsultacji rządowych, co rządzący tłumaczą potrzebą wejścia w życie przepisów przed nadejściem kolejnej fali pandemii.
Projekt zakłada, że pracodawcy będą mogli pozyskiwać informacje dotyczące szczepień przeciwko COVID-19 od swoich podwładnych. Być może będą też mogli przenieść osobę, która nie poddała się szczepieniu, na inne stanowisko (np. w sytuacji, gdy dotychczasowa praca wiązała się z częstym kontaktem z innymi osobami). Jednak ten pomysł budzi najwięcej kontrowersji. Co do informacji o szczepieniu, póki co nie wiadomo, jak miałaby ona wyglądać i czy faktycznie informacja ta będzie obligatoryjna. Faktem jest natomiast, iż dla części pracodawców takie dane byłyby istotne w procesie reorganizacji pracy i podejmowaniu kolejnych decyzji dotyczących pracy zdalnej i stacjonarnej. Zwłaszcza jeżeli prognozy co do czwartej fali okażą się prawdziwe i pojawią się kolejne obostrzenia, lockdowny itd.
Zapewne jeszcze w sierpniu dowiemy się, czy i w jakiej ostatecznie postaci proponowane zmiany zostały uchwalone.