Takie pytania i informacje pojawiały się w pierwszej połowie stycznia na stronach internetowych, zwłaszcza tych, które prowadzą kancelarie prawne. Jednocześnie prawnicy wskazywali na istotne błędy w ustawie i niemożność stosowania wynikających z niej przepisów.
Zdaniem wielu z nich, ustawa powinna zostać doprecyzowana w kilku punktach, a w niektórych całkiem zmieniona. Sugerowano nawet przesunięcie terminu jej wdrożenia na 2023 rok… tyle, że to wszystko działo się już w styczniu. Kiedy część firm już skorzystała z Polskiego Ładu, chociażby podczas naliczania wynagrodzeń. Część pracowników otrzymała kwoty wyższe, część takie same, a część – niższe… Dotyczyło to przede wszystkim nauczycieli i pracowników mundurowych, którzy wynagrodzenia dostają z góry, a więc na początku miesiąca.
I tu właśnie pojawiły się największe problemy, co wywołało kolejną falę zalewającą internet i budzącą niepokój wszystkich obywateli. Chodzi przede wszystkim o brak naliczania ulgi w związku z przekroczeniem limitu przychodów, brak możliwości odliczenia składki zdrowotnej od podatku (przy czym mało który pracownik wiedział, że taka możliwość w ogóle była) oraz nie uwzględnienie kwoty wolnej, z powodu braku złożenia deklaracji PIT-2. Jeżeli te braki faktycznie wystąpiły, pracownik otrzymał wynagrodzenie niższe. Nie było to jednak w żadnej mierze winą księgowych i ich błędów, lecz efektem wprowadzonych przez ustawę zmian.
Brak możliwości odliczenia składki zdrowotnej od kwoty odprowadzanego do urzędu skarbowego podatku oznacza wyższy podatek i jednocześnie niższe wynagrodzenie w kwocie netto. PIT-2 natomiast to deklaracja istniejąca w prawie pracy od lat, składana przez pracowników w momencie podejmowania zatrudnienia. Fakt, iż w przeciwieństwie do ulgi dla klasy średniej, która jest naliczana obligatoryjne, deklarację PIT-2 pracownicy mogli, ale nie musieli złożyć. I w tej kwestii nic się jednak nie zmieniło.
Więcej o PIT-2 i uldze dla klasy średniej znajdziecie w poprzednich artykułach. Dodam tylko, że obligatoryjność tej ulgi dotyczy tylko wynagrodzeń przekraczających dolną granicę miesięcznego limitu, czyli kwotę 5.701 zł brutto. Ci, którzy zarabiają mniej, nie mają naliczanej ulgi, bo zwyczajnie nie mają prawa do skorzystania z niej. Jednakże ta grupa nie powinna stracić na wprowadzonych zmianach, w związku ze zwiększeniem kwoty wolnej od podatku (o ile złożyła PIT-2). Analogicznie wygląda sytuacja w momencie, kiedy zarobki danego pracownika przekraczają górną granicę limitu, czyli kwotę 11.141 zł brutto. Pracodawca nie stosuje w takim przypadku ulgi. A nienaliczanie ulgi oznacza mniejsze wynagrodzenie. Co istotne, pracodawcy powinni ustalać prawo do ulgi w każdym miesiącu osobno, z uwagi na możliwe zmiany wynagrodzenia w kwocie brutto. A to oznacza, w danym miesiącu, w którym wynagrodzenie pracownika jest mniejsze lub większe od ustalonego limitu, pracodawca nie zastosuje ulgi nawet, jeżeli stosował ją w miesiącach poprzednich, a pracownik nie złożył wniosku o niestosowanie ulgi. Wynika to bezpośrednio z treści ustawy:
2a.(297)
Za miesiące, w których podatnik uzyskał w tym zakładzie pracy przychody ze stosunku służbowego, stosunku pracy, pracy nakładczej i spółdzielczego stosunku pracy w wysokości wynoszącej od 5701 zł do 11 141 zł, które podlegają opodatkowaniu na zasadach określonych w art. 27, płatnik pomniejsza dochód ustalony zgodnie z ust. 2 o kwotę ulgi dla pracowników, o której mowa w art. 26 ust. 1 pkt 2aa, w wysokości obliczonej według wzoru:
1) (A × 6,68% – 380,50 zł) ÷ 0,17, dla A wynoszącego co najmniej 5701 zł i nieprzekraczającego kwoty 8549 zł,
2) (A × (-7,35%) + 819,08 zł) ÷ 0,17, dla A wyższego od 8549 zł i nieprzekraczającego kwoty 11 141 zł
– w którym A oznacza uzyskane w ciągu miesiąca przychody ze stosunku służbowego, stosunku pracy, pracy nakładczej i spółdzielczego stosunku pracy, które podlegają opodatkowaniu zgodnie z art. 27.
Tak więc Polski Ład z pewnością nie zostanie odwołany. Nie będzie też przesunięcia terminu jego wdrożenia, co byłoby co najmniej dziwne i skutkowało kolejną masą problemów, a nie ich eliminacją. Jednak będzie on, a nawet już jest, naprawiany. Są bowiem pewne zapisy, które wymagają zmiany lub doprecyzowania. A o co w szczególności chodzi? Poniżej lista największych problemów, wraz z ich opisem:
- Ulga dla klasy średniej w przypadku przedsiębiorców – pierwotny zapis w ustawie dotyczył kosztów prowadzenia działalności, które nigdzie wcześniej nie zostały zdefiniowane. Pojęcie to zastąpiono w skutek nowelizacji prawidłowym pojęciem „koszty uzyskania przychodu”. Jest to o tyle istotne, iż przedsiębiorcy muszą spełnić kryteriów dochodu, a nie przychodu. Czyli przychód minus koszty – tyle, że początkowo nikt w zasadzie nie wiedział, o jakie koszty dokładnie chodzi…
- Zmiany w sposobie naliczania emerytur – czyli brak możliwości odliczenia składki zdrowotnej od podatku, w związku z czym część osób, o emeryturach rzędu 5.000 brutto lub więcej, otrzymała niższe świadczenia. Problem w tym, że emerytura to prawo nabyte (jak wskazują eksperci z zakresu prawa pracy), więc nie powinno być zmienione. Rząd obiecuje udoskonalić ustawę, wprowadzając kolejne rozwiązanie i obiecując, że te osoby, których emerytura nie przekracza 12.800 zł brutto, nie odczują żadnych zmian. Dla przypomnienia – w przypadku emerytur nie ma zastosowania ulga dla klasy średniej.
- Składka zdrowotna przedsiębiorców rozliczających się podatkiem liniowym, płacona w styczniu – zgodnie z ustawą, powinna ona wynosić 4,9 proc., liczone od podstawy z roku ubiegłego. Jednak zarówno ZUS, jak i rząd twierdzą, że jest to kolejne niedoprecyzowanie i w styczniu przedsiębiorcy prowadzący działalność gospodarczą opodatkowaną podatkiem liniowym powinni zapłacić składkę zdrowotną całkowicie na starych zasadach, czyli 9 proc. od ubiegłorocznej podstawy jej wymiaru.
- Zaliczki na podatek dochodowy – w efekcie zmian część osób, która ma niezłożony PIT-2, dostała niższą pensję i to o ok. 400 zł. Problem w tym, że nie wszyscy mogą takie oświadczenie złożyć. A raczej – nie u każdego pracodawcy. Kwotę wolną od podatku może rozliczać tylko jeden pracodawca, u którego pracownik złoży stosowne oświadczenie. Od 8 stycznia obowiązują więc nowe przepisy – na mocy rozporządzenia Ministra Finansów z 7 stycznia 2022 r. w sprawie przedłużenia terminów poboru i przekazania przez niektórych płatników zaliczek na podatek dochodowy od osób fizycznych.
Zgodnie z informacją ze strony www.podatki.gov.pl, „Zaliczki na podatek dochodowy, pobierane przez płatników po 8 stycznia 2022 r., powinny być obliczane w sposób opisany w rozporządzeniu. Wysokość zaliczki za styczeń u pracowników czy zleceniobiorców osiągających miesięczny dochód do 12 800 zł brutto, powinna być pobierana w wysokości nie wyższej, niż kwota zaliczki obliczanej na zasadach działających do 31 grudnia 2021 r.
Pobranie zaliczki na podatek dochodowy w wyższej wysokości, skutkować będzie po stronie płatnika obowiązkiem niezwłocznego zwrotu podatnikowi zaistniałej różnicy.
Tym samym, pracownicy będą otrzymać stosowne korekty od płatników, jeżeli wypłacone wynagrodzenia nie uwzględniały metodyki pobierania zaliczek na podatek dochodowy, opisanej w rozporządzeniu.”
Czyli będą wyrównania. Ale jakie? Jaki jest ten nowy mechanizm, na czym dokładnie polega zmiana? Więcej informacji na ten temat znajdziecie w osobnym artykule już niebawem.