Czterodniowy tydzień pracy w Hiszpanii

Autor: |Data publikacji:

Hiszpański rząd przystał na propozycję partii rządzącej i wprowadza, jako pierwszy kraj na świecie, krótszy tydzień pracy. Zamiast dotychczasowych pięciu dni, pracować będzie się tam cztery dni w tygodniu. Czyli 32 godziny.

Póki co ma to być program pilotażowy, a na czterodniowy tydzień pracy chce przejść mniej więcej 200 firm. Jeżeli okaże się, że w nowym systemie wydajność pracowników i efektywność pracy znacznie spadną, firmy te dostaną od rządu rekompensaty. W pierwszym roku ma to być 100 proc. strat, w drugim już tylko 50 proc. a w trzecim 33 proc. Skrócony tydzień pracy powinien na początku objąć kilka tysięcy pracowników. Ich zarobki nie ulegną zmianie. Ani dobowy wymiar czasu pracy. Osoby te po prostu będą pracowały o jeden dzień krócej.

Brzmi pięknie. Pomysłodawcy projektu zakładają bowiem, że silna motywacja w postaci dłuższego wypoczynku tygodniowego sprawi, że wydajność i efektywność pracowników nie spadnie, a wręcz przeciwnie – powinna wzrosnąć. Dlatego w cztery dni zrobią oni wszystko to, co normalnie robili by o jeden dzień dłużej.

Podobne projekty pojawiały się już wcześniej w Niemczech, w krajach skandynawskich, a nawet w Polsce. Jednak nigdzie nie zostało to oficjalnie, czyli odgórnie, przez rząd, wprowadzone. Zwłaszcza, że obecna sytuacja gospodarcza we wszystkich krajach jest mocno zdominowana przez pandemię, a działania rządów polegają przede wszystkim na ograniczaniu jej negatywnych skutków.

Co ciekawe, pełny etat w Polsce to z reguły 5 dni pracy, po 8 godzin każdy. Nie zawsze jednak tak musi być. Zgodnie z artykułem 143 Kodeksu Pracy:

Na pisemny wniosek pracownika może być do niego stosowany system skróconego tygodnia pracy. W tym systemie jest dopuszczalne wykonywanie pracy przez pracownika przez mniej niż 5 dni w ciągu tygodnia, przy równoczesnym przedłużeniu dobowego wymiaru czasu pracy, nie więcej niż do 12 godzin, w okresie rozliczeniowym nie przekraczającym 1 miesiąca.

Tak więc w Polsce krótszy tydzień pracy jest od dawna możliwy, jak się okazuje. Wystarczy tylko złożyć do przełożonego odpowiedni wniosek i uzyskać jego zgodę, co chyba jest najtrudniejszą częścią całej procedury. We wniosku warto opisać krótko, dlaczego chcemy zmienić tygodniowy wymiar czasu pracy – częstym powodem są studia zaoczne, ale przesłanki mogą być też inne. Tak naprawdę jest to kwestia indywidualna i zależy tylko i wyłącznie od porozumienia pomiędzy pracownikiem a pracodawcą. Istotne jest jednak, że po wprowadzonych zmianach w systemie pracy, tygodniowa norma nadal musi wynosić 40 godzin, przy czym dobowy wymiar nie może przekroczyć 12 godzin. Tak więc najkrótszy tydzień pracy to właśnie cztery dni, ale po 10 godzin dziennie. Z trzech bowiem wychodzi trochę za mało godzin pracujących (36).

Co ważne, przy takim systemie pracy pensja pozostaje bez zmian – wymiar etatu również nie ulega zmianie. Pracujemy po prostu o jeden dzień krócej, ale za to dzień pracy jest o dwie godziny dłuższy, niż w tradycyjnym, 8-godzinnym systemie.

Wracając do Hiszpanii natomiast, krótszy tydzień pracy to nadal osiem godzin w ciągu dnia. Tam zmiana ma być naprawdę rewolucyjna. U nas póki co takie rozwiązanie pozostaje w sferze marzeń. Możemy pracować jeden dzień krócej, ale w pozostałe dni musimy pracować po dwie godziny dłużej. Poza tym pracodawca wcale nie musi zgodzić się na wniosek pracownika, a jeżeli już zgodę wyrazi, to należy pamiętać o aneksie do umowy i stosownej, pisemnej informacji o nowym systemie pracy.

Warto też dodać, iż przepis dotyczący skróconego tygodnia pracy nie ma zastosowania do kobiet w ciąży, do pracowników młodocianych ani do osób, które są zatrudnione w warunkach szkodliwych.