25 proc. – o tyle mniej kontroli podatkowych było w roku 2020, w porównaniu z rokiem poprzednim. Przy czym mniejsza liczba prowadzonych kontroli podatkowych dotyczyła praktycznie wszystkich województw. Najwięcej kontroli w minionym roku kalendarzowym przeprowadzono w województwie mazowieckim, a najmniej w województwie opolskim.
Ministerstwo Finansów podało, że w roku 2020 wszczęto 14.903 kontrole podatkowe, czyli dokładnie o 5.086 mniej, niż w roku 2019. Warszawska Izba Administracji Skarbowej rozpoczęła 2.464 kontroli, wobec 3.049 w roku 2019. Czyżby pracowników skarbówki zniechęcił wirus? Zapewne. Spory wpływ na mniejszą ilość kontroli miały oczywiście wprowadzane przez rząd ograniczenia i napotykane w związku z tym trudności. Ale jak się okazuje, nie był to jedyny powód. Ministerstwo podaje, że w izbach administracji skarbowej zwyczajnie brakuje odpowiednio wykwalifikowanych osób, które mogłyby takie kontrole przeprowadzać. Prawdą jest również, że w czasie pandemii urzędnicy także pracują zdalnie. Bądź przebywają na zasiłkach opiekuńczych, z tytułu sprawowania opieki nad dzieckiem. Dodatkowo pracownicy urzędów skarbowych zostali zaangażowani w weryfikację danych, przekazywanych do Polskiego Funduszu Rozwoju, co ma bezpośredni związek z tarczami finansowymi.
Co istotne, na prawie 15.000 postępowań, nieprawidłowości stwierdzono w ponad 13.000 przypadkach, co stanowi 86 proc. W roku 2019 nieprawidłowości były stwierdzone w 94 proc. przypadków, więc tu, na szczęście, też mamy spadek. Kwota, jaką urzędnicy wskazali, to 3,89 mld zł, przy czym rok wcześniej było to 4,78 mld. Nie oznacza to jednak, iż w efekcie przeprowadzonych działań taka kwota wpłynie do budżetu państwa. Samo stwierdzenie nieprawidłowości i ustalenie jej kwoty nie jest bowiem podstawą do wszczęcia postępowania egzekucyjnego wobec podatników.
Co natomiast czeka nas w roku bieżącym? Nic dobrego. Urzędy już do tej pory wszczęły masę kontroli, chociaż większość firm nadal walczy o przetrwanie w covidowej rzeczywistości, ledwo wiążąc koniec z końcem. Kontrole rozpoczęły się w pierwszej połowie stycznia. Nieco później ruszyły one w firmach, które – co ciekawe – zawiesiły swoją działalność. Sprawdzane będą także środki z tarcz finansowych, a raczej cel, na jaki zostały one przeznaczone. No i prawidłowość rozliczeń podatkowych subwencji.
Urzędnicy w roku bieżącym dostali jasne polecenie – mają nakładać mandaty. Brzmi groźnie, jednak groźne nie jest. Mandatu tego właściciel czy prezes firmy nie musi bowiem przyjąć. Co do zasady, mandat może być nałożony tylko i wyłącznie wówczas, gdy nie ma żadnych wątpliwości co do stwierdzenia wykroczenia i jego okoliczności, a przedsiębiorca, przyjmując mandat, przyznaje się do popełnienia czynów, jakie zostały mu zarzucone. Jeżeli nie przyjmiemy mandatu, wówczas sprawa trafia do sądu. Co prawda rząd chce pozbawić właścicieli firm prawa do odmowy przyjęcia mandatu, jednak póki co zmiana ta nie została jeszcze w żaden sposób uchwalona. Więc na dzień dzisiejszy odmawiać możemy, tyle że wówczas należy liczyć się z postępowaniem sądowym. A co jest dla danej firmy korzystniejsze, to już pozostawiam mądrzejszym ode mnie.