Większość dostępnych na rynku klamek „anty” to produkty antybakteryjne, a więc takie, które raczej nie pomagają w walce z wirusem SARS-CoV-2. Co więcej, także dostępne przed pandemią produkty antywirusowe siłą rzeczy nie były testowane pod kątem przeciwdziałania rozpowszechniania się wówczas nieznanego wirusa. Mimo to, zainteresowanie klamkami z powłoką antybakteryjną lub antywirusową oraz w całości wylanymi z antybakteryjnych materiałów poszybowało już w pierwszych dniach lockdownu.
O zjawisku tym pisaliśmy m.in. TUTAJ. Cała branża czekała na wzrost sprzedaży. Słowem – miał być boom. Czy tak się stało? Jak słyszymy w rozmowach z przedstawicielami branży – niekoniecznie.
Pojawiają się przede wszystkim głosy, że produkty te są za drogie dla polskiego klienta. Twierdzi tak między innymi Marcin Góralczyk z Si Apre. Dodaje, że, rynek polski nie jest gotowy na ten rodzaj produktu i większość sprzedawanych przez firmę klamek antybakteryjnych trafia na rynek zachodni. Potwierdzają to przedstawiciele firmy Fam Technika Odlewnicza. Odpowiedzialna za sprzedaż eksportową Anna Frąckiewicz przekazała nam bowiem, że klamki antybakteryjne to u nich towar przede wszystkim eksportowy właśnie, który cieszy się zainteresowaniem na przykład we Francji, czy Niemczech, gdzie, według firmy, jest wyższy poziom świadomości konsumenta.
Jak mówi przedstawiciel Si Apre, polscy klienci o produkt pytają, jednak odstrasza ich wyższa, w porównaniu z klamką bez powłoki antybakteryjnej, cena. Zwłaszcza, że, jak nam przekazał, jest ona w oczach klienta wysoka w porównaniu z dostępnymi głównie na portalach aukcyjnych tanimi produktami z nieważnymi lub niewiarygodnymi atestami. Uważa, że brakuje polskiej instytucji, która mogłaby nie tylko wydawać certyfikat, ale i na bieżąco kontrolować jakość produktu. Jak mówi, klamki antybakteryjne wizualnie nie różnią się od zwykłych. Zwiększa to nieufność klienta, który musi wierzyć na słowo, że raz certyfikowany produkt jest nadal produkowany w ten sam sposób, bo oczywistym jest, że o samodzielnej inwestycji w badania laboratoryjne nie ma co mówić.
Czy obawy są zasadne? Jak mówi nam Marcin Góralczyk z Si Apre, bardzo prawdopodobne jest, że takie nierzetelne podmioty na rynku funkcjonują, choćby na wspomnianych portalach aukcyjnych. Skąd takie podejrzenia? Wyrobienie atestu to koszt kilku tysięcy złotych, a nasz rozmówca obserwuje wyrastające znikąd nowe firmy, które startują już z wieloma modelami produktów. Inwestycja kilkunastu tysięcy złotych w certyfikaty na start nie jest oczywiście niemożliwa, ale, zdaniem rozmówcy, mało prawdopodobna.
Nieufność klienta, jak powiedział nam Marcin Góralczyk, przejawia się także w inny sposób – często podejrzewa on sprzedawcę klamek antybakteryjnych o spowodowane wysokim popytem zawyżenie cen. Klient taki zakłada, że przeczeka okres największego boomu i kupi ten sam produkt taniej. Sam rozmówca zapewnia, że cen klamek nie zmienili od dwóch, trzech lat.
Jak dodaje, wydatki poniesione na wyposażenie drzwi w obiekcie w klamki antybakteryjne jeszcze się zwiększają, gdy mamy do czynienia z budynkiem już oddanym do użytku, gdzie trzeba doliczyć też koszt demontażu starych okuć, nie wspominając o tym, ile to może kosztować zachodu. A właśnie od właścicieli tego typu obiektów wpływa większość nowych, „covidowych” zapytań.
Rozmawialiśmy także ze Przemysławem Wierzbickim, który niedawno zrezygnował z produkcji i sprzedaży klamek antybakteryjnych Steri-Core. Także on twierdzi, że popyt na tego rodzaju produkty jest na naszym rynku bardzo niski. Według niego, problemem jest nie tylko wyższa cena, ale i mała różnorodność wzorów klamek odstraszająca klientów, którzy coraz częściej szukają designerskiego produktu. Steri-Core oferowało jeden fason klamki, a formy wtryskowe, jak mówi pan Przemysław, są bardzo drogie. Obecnie zajmuje się sprzedażą folii Steri Touch – samoporzylepnej folii pokrytej lakierem antybakteryjnym, którą można przykleić na dowolną powierzchnię i właśnie w tym produkcie widzi odpowiedź na bolączki producentów klamek.
Jakub Maruszak, odpowiedzialny za wsparcie techniczne części produktów w Assa Abloy, powiedział nam z kolei, że rzeczywiście widać wzrost liczby zapytań i ofertowań, jednak klienci wstrzymują się na etapie finansowania zakupu. Według niego często dzieje się tak dlatego, że w związku z nieprzewidywalnymi realiami pandemii potencjalni inwestorzy nie są pewni swojej przyszłości i stabilności finansowej. Podkreśla jednak, że tego typu zakupy zazwyczaj i tak zajmują więcej czasu – obecnie Assa Abloy sfinalizowała kilka inwestycji, w przypadku których decyzja o zakupie była podjęta dwa lub trzy lata temu. W związku z tym pan Jakub wierzy, że zainteresowanie klamkami antybakteryjnymi wróci w przyszłym roku, a część niezdecydowanych klientów podejmie decyzje zakupowe.
Warto dodać, że Roto w ostatnim czasie wprowadziło na rynek klamkę antywirusową, deklarując jej skuteczność także przeciw nowemu koronawirusowi. O prognozach na sprzedaż nie można jeszcze mówić, jako że jest to nowość, ale pracownicy firmy przyznają, że telefony sprzedawców rozdzwoniły się niemal natychmiast po publikacji informacji prasowej.
Zobacz również
Veka sponsorem lokalnego sportu, Wiśniowski wspiera skoczka
W ostatnim czasie kilka firm z naszej branży pochwaliło się wsparciem dla sportowców. Wiśniowskiego będziemy oglądać w Pucharze Świata w skokach narciarskich, a Veka będzie widoczna podczas meczów Pucharu Polski. Fakro kontynuuje współpracę z piłkarkami, a Lanko i Oknamix zaczyna z piłkarzami.
Producenci stolarki w rankingu „Najcenniejsze firmy rodzinne 2024”
Producenci stolarki mają swoją reprezentację w tegorocznym rankingu najcenniejszych firm rodzinnych. Jego autorzy wyłonili laureatów spośród przedsiębiorstw w poszczególnych województwach.
CAL posadził kolejnych 10 tysięcy drzew
W drugiej połowie października pracownicy CAL tradycyjnie posadzili kolejnych 10 tysięcy drzew. Akcja, którą rokrocznie prowadzi suwalski producent drzwi, doczekała już siódmej edycji. Partnerem wydarzenia było "Forum Branżowe".