Gernot Kammerhofer, dyrektor zarządzający firmy Sokółka Okna i Drzwi S.A. (należącej do grupy Inwido), będzie bohaterem okładkowego wywiadu we wrześniowym wydaniu Forum Branżowego. W internetowej części poruszyliśmy kwestie zarządzania firmą w dobie pandemii, konsolidacji europejskiego rynku stolarki i różnicach kulturowych pomiędzy Polakami a Austriakami.
Paweł Gregorczyk: Coraz częściej mówi się o kolejnej fali pandemii. Czy firmy mogą się jako na ten czas przygotować, czy po prostu trzeba się dostosowywać do aktualnych przepisów i restrykcji w poszczególnych krajach? Można chyba przypuszczać, że teraz chyba nie będzie takiego chaosu na rynku, jak w 2020 roku?
Gernot Kammerhofer: Na rynkach eksportowych największym problemem jest w tych okresach podróżowanie – mamy różnego rodzaju szkolenia, spotkania firmowe, a gdy pozyskujemy nowych partnerów, jak ostatnio w Kanadzie, USA, czy Izraelu, to gdy chcemy ich zaprosić do Polski, albo odwiedzić ich w ich siedzibach, okazuje się to być dużym wyzwaniem. Również cały proces logistyczny się skomplikował. Każdego miesiąca ładujemy do pełna kilka kontenerów z naszymi produktami przeznaczonymi do domów pasywnych do naszego partnera w Kanadzie, ale niestety wzrosły koszty, wydłużyły się terminy, więcej czasu pochłania załadowanie towarów na statek i ich wysyłka. Wszystko to się bardzo skomplikowało i trudno się do takich sytuacji przygotować. Staramy się adaptować na bieżąco.
Na pewno więcej powodów do zmartwień mają producenci systemów fasadowych i ogólnie producenci, którzy mają produkty przeznaczone dla biurowców, ale też producenci budżetowych okien z PCW. W segmencie rynku, w którym funkcjonuje Sokółka Okna i Drzwi, inwestorzy chcą się obecnie budować, chcą wyprowadzać się z miast, mieć kawałek ogródka. To są właśnie nasi klienci i korzystamy z popytu. Bardzo wierzę w naszą firmę i w rozwój stolarki drewniano-aluminiowej, w zwracanie przez inwestorów uwagi na ekologiczność tych materiałów, wpisujących się w ideę zrównoważonego rozwoju. Śpię spokojnie, bo jestem przekonany, że inwestycje, które podejmujemy teraz w Sokółce to dobry krok, który pozwoli nam się rozwijać i zaspokajać rosnący popyt (więcej na temat inwestycji firmy Sokółka piszemy TUTAJ)
Co ważne, nasze produkty doskonale sprawdzają się również na rynkach wysokorozwiniętych. W Austrii na przykład z powodzeniem udaje nam się konkurować z takimi firmami jak Internorm, Josko, czy Gaulhofer. Udaje nam się to dzięki wysokiej jakości produktów, certyfikatom, ale też dzięki doskonałej obsłudze klientów, oferującej wsparcie techniczne i doradztwo już od etapu konfiguracji zamówienia. To są te detale, które powodują, że jesteś konkurencyjny na zagranicznych rynkach. Dla przykładu w Kanadzie rynek budowlany jest mocno skupiony na domach pasywnych i energooszczędnych. Nasze produkty, dzięki swoim parametrom, doskonale się wpisują w ten trend. Gdy dodamy do tego wspomniane detale w postaci obsługi klienta (pliki AutoCAD, konfiguratory, etc.), to efektem tego wszystkiego jest podwajanie sprzedaży na tym rynku rokrocznie.
Paweł Gregorczyk: Można odnieść wrażenie, że europejski rynek stolarki jest właśnie na etapie konsolidacji. Jak się on zmieni w najbliższych latach?
Gernot Kammerhofer: Grupa Inwido rośnie w sposób organiczny, czego dowodem były wzrosty w poprzednim roku. Nie unikamy akwizycji. Nasza grupa obrała w tej kwestii jasny kierunek – nie wywiera na sobie presji, by kupować za wszelką cenę. Jeżeli ma dojść do akwizycji, kupowana firma musi przynosić solidne zyski, jak i korzyści na rodzimym rynku. Najlepiej, gdy taka firma ma jeszcze w zanadrzu jasne portfolio produktowe dla konkretnych grup docelowych. Dla Inwido najważniejsze są rynek konsumencki oraz renowacyjny. Jeżeli w naszym zasięgu są firmy o sporym potencjale, powinny posiadać wymienione przeze mnie cechy, mieć zdrowe finanse, bo nie widzimy sensu w kupowaniu przedsiębiorstw, które osiągają kiepskie wyniki. Ważna jest też kadra zarządzająca daną firmą, bo opieramy się zazwyczaj na ludziach, którzy znają tę firmę od poszewki. Oczywiście śledzimy ruchy na europejskim rynku i dostrzegamy ich wagę. Niedawnym przykładem jest zakup Grupy Weru przez Dovistę. Jednak takich informacji nie traktujemy jako mobilizacji do wykonania jakiś ruchów akwizycyjnych. Konkurencja nie jest w stanie wymusić na nas takich działań. To nie zawody pod tytułem „Kto kupi kolejną firmę?”.
Jesteśmy jedną z czołowych grup w Europie, ale jak próbowałem sobie oszacować, jaki jest nasz udział w rynku, to z obliczeń wyszło mi, że zaledwie 1,5 procenta sprzedanych okien w Europie pochodzi od Grupy Inwido. To dowód na to, jak rozdrobniony jest to rynek, co go wyróżnia na tle innych sektorów gospodarki. Zatem konsolidacja wydaje się oczywistą sprawą. Wielcy będą nadal rosnąć, a wielu mniejszych stanie się ich częścią. Jednak nie jest właściwa drogą konkurowanie o liczbę akwizycji w danym roku. Kupowana firma musi odpowiadać naszym wartościom, wpasowywać się w nasze portfolio i strategię i dopiero wtedy możemy myśleć o jej przejęciu. Nigdy nam się nie zdarzyło (i pewnie nie zdarzy), by na wieść o przejęciu przez jakąś grupę firmy, chcielibyśmy sami odpowiedzieć jak najszybciej jakąś akwizycją. Pewnie nieraz byliśmy sami w kontakcie z kupionymi przez inne grupy firmami, znaliśmy ich ofertę i sytuację finansową, ale z pewnych względów nie zdecydowaliśmy się na połączenie sił. Choć jestem dyrektorem Sokółki, czyli firmy, która nie jest gigantem, uczestniczę też osobiście w wielu rozmowach z firmami i doradzam Inwido w kwestii potencjalnych przejęć na polskim rynku. Na ten temat jednak nie mogę zdradzić nic więcej.
Paweł Gregorczyk: Czy pomiędzy Polakami a Austriakami są jakieś wielkie różnice w podejściu do biznesu i życia? Czy dzieli nas tutaj przepaść?
Gernot Kammerhofer: Po 2,5 roku czuję się już poniekąd Polakiem. Wystarczył mi tak krótki okres, bym czuł się bardzo zżyty z moim zespołem zarządzającym Sokółką. Jesteśmy już niemal jak rodzina. Teraz największym wyzwaniem jest dla mnie język. Jednak ogólnie rzecz biorąc, bardzo nam do siebie blisko mentalnie. Wśród różnic wymieniłbym taki dziwny kult menadżera, w którym ludzie są przekonani, że skoro jesteś dyrektorem zarządzającym, musisz wiedzieć wszystko. Ja nie wiem niczego! To zatrudniani przeze mnie ludzie mają odpowiednie kompetencje, a moim zadaniem jest tylko zebranie ich razem, sformułowanie głównych zadań, planowanie i dawanie rad, ale dyrektor zarządzający nie ma wiedzieć wszystkiego. To ludzie, którymi się otocza, mają mieć zbiór właściwych kompetencji. Druga sprawa to ślepa wiara w wytyczne – jeżeli są określone wytyczne, a efektu brak, to trzeba po prostu zmienić wytyczne. Im dłużej pracujesz z Polakami, im bardziej ich poznajesz, okazuje się, że są bardzo otwarci i bezpośredni, więc ogólnie tych różnic nie ma zbyt wiele.
Muszę zaznaczyć, że Polska jawi mi się jako kraj sukcesu. W niektórych europejskich krajach funkcjonuje jeszcze krzywdzące myślenie, że Polska to kraj taniej produkcji i siły roboczej, ale chciałbym widzieć w Austrii tak nowoczesne podejście do biznesu i infrastrukturę, jaką widzę tutaj. Rzeczywistość jest bardzo daleka od tych stereotypów. Jeżeli chcesz osiągną sukces jedź do Polski. Jest tu wielu młodych ludzi pełnych energii, Polska jest głodna sukcesu i rozwija się znacznie intensywniej i pod względem ekonomicznym znacznie bardziej nowocześnie i otwarcie niż wiele innych państw. Możecie być naprawdę dumni z tego jak bardzo i w jaki sposób się rozwijacie.
Paweł Gregorczyk: Czym nas w takim razie zaskoczy Sokółka Okna i Drzwi w najbliższym czasie? Szykują się jakieś wielkie premiery, a może nowe kategorie produktowe?
Gernot Kammerhofer: Nie jest tajemnicą, że rozwój stolarki idzie w kierunku coraz większych przeszkleń i wierzę, że akurat w tym przypadku „rozmiar ma znaczenie”. Na pewno rozwój konstrukcji przesuwnych będzie zmierzał w kierunku automatyzacji, dlatego będziemy chcieli rozwijać się w tym kierunku, we współpracy z naszymi partnerami. W stolarce bez wątpienia będzie coraz więcej elektroniki.
Cały czas rozwijamy naszą ofertę i udoskonalamy nasze profile okienne. Nowością w naszej ofercie są okna drewniano-aluminiowe Flush, w których od zewnętrznej strony skrzydło zlicowane jest z ościeżnicą. Kolejnym krokiem będzie być może jego ewolucja, by również od strony wewnętrznej całość była zlicowana. Na razie nie widzimy jeszcze potrzeby wprowadzania takiej innowacji, ale to się może wkrótce zmienić.
Paweł Gregorczyk: Europejski Zielony Ład przyniesie nam wielką falę renowacji na Starym Kontynencie, co powinno oznaczać doskonały okres dla branży stolarki. Rosnący popyt powoduje, że firmy inwestują w moce produkcyjne. Czy warto obecnie tak dużo inwestować, skoro ten popyt kiedyś spadnie?
Gernot Kammerhofer: Wierzę, że tak. W Europie nadal mamy masę budynków o niskim poziomie energooszczędności, a emisja CO2 to w dużej mierze efekt ich ogrzewania i chłodzenia. Więc renowacja to temat na najbliższe dekady , bo jest masa jeszcze do zrobienia w tym zakresie. Inwido obrało drogę budowania nowych hal i inwestowania we własne moce produkcyjne. Jeżeli kupujemy nowe przedsiębiorstwa, to nie po to, by w ten prosty sposób zwiększyć moce produkcyjne. Inwestujemy w takich firmach w nowe maszyny i proces produkcyjny, ponieważ maszyny, które były instalowane tam 15-20 lat temu, są kompletnie inne od obecnie sprzedawanych na rynku. To nie tylko kwestia nowoczesnego oprogramowania, ale też zrównoważonej produkcji, energooszczędności, efektywności, szybkości itd. Dlatego wierzę w to, że inwestycje w moce produkcyjne mają teraz spore uzasadnienie.