Rozmowa z Sylvestrem Nierebinskim, wiceprezesem Gebhardt Stahl Polska
Za kilka miesięcy zakończy pan pracę w Gebhardt Stahl Polska. Współtworzył pan tę firmę i prowadzi przez 23 lata. Jak się ona rozwijała?
Decyzję o utworzeniu spółki Gebhardt Stahl Polska podjął właściciel niemieckiej firmy Gebhardt Stahl, Manfred Gebhardt. Wówczas nie było jeszcze Unii Europejskiej, więc uznał, że takie rozwiązanie ułatwi dotarcie do polskich klientów. Obecnie należymy do grupy Gebhardt Stahl z siedzibą w Werl w Nadrenii Północnej-Westfalii.
Zaczynaliśmy w 2001 roku jako firma typowo handlowa w Brzeźnie k. Konina od jednego biurka i jednego pracownika. Sprzedawaliśmy wzmocnienia stalowe do profili z PCW produkowanych w Niemczech. Kiedy w maju 2004 r. Polska dołączyła do Unii zapadła decyzja o przekształceniu spółki w przedsiębiorstwo produkcyjno-handlowe. Wtedy też samodzielnie, jako polskie przedsiębiorstwo, postanowiliśmy zainwestować, rozwinąć firmę i zmierzyć się z konkurencją. To była wyłącznie nasza decyzja i jak się okazało słuszna. Szybko dostrzegliśmy, że musimy mieć magazyn, aby zapewnić stałą współpracę z klientami. Znaleźliśmy atrakcyjny teren w Modle Królewskiej pod Koninem w gminie Stare Miasto, gdzie wybudowaliśmy pierwszą halę o powierzchni 2400 m2 i uruchomiliśmy maszyny do produkcji wzmocnień. Personel został zwiększony, żeby można było produkować i handlować. Od początku też, dzięki współpracy z Niemcami, mogliśmy sprzedawać nie tylko w Polsce, ale też eksportować. To nam wówczas bardzo ułatwiło prowadzenie działalności.
To był rzeczywisty początek dzisiejszego Gebhardt Stahl Polska.
Jak firma wygląda obecnie?
W 2017 r dobudowaliśmy drugą halę, zwiększyliśmy wolumen produkcji i kupiliśmy kolejne maszyny. Szybko okazało się jednak, że to jeszcze jest za mało i w roku 2019 podjęliśmy kolejną inwestycję, na którą przeznaczyliśmy 8 mln euro zł. Otwarcie miało miejsce w 2023 r. i obecnie mamy trzy hale magazynowo-produkcyjne o łącznej powierzchni 16 tys. m2. Dzięki podłużnemu kształtowi działki mogliśmy ustawić je w jednej linii, co bardzo ułatwia logistykę. Ponadto zarówno nasi dostawcy, jak i klienci mają łatwy dojazd dzięki lokalizacji fabryki tuż przy autostradzie A2, właściwie vis-à-vis Konina.
Obecnie eksportujemy nie tyko do Niemiec, chociaż oczywiście jest to dla nas bardzo ważny kierunek, ale też do Francji czy Hiszpanii. Mamy przedstawiciela z Ukrainy na kraje bałtyckie.
Uznaliśmy, że konieczność zagwarantowania naszym klientom bezpieczeństwa dostaw wymaga utrzymywania dużych stanów magazynowych. Obecnie mamy więc w magazynach ok. 5 tys. ton zarówno wyrobów gotowych, jak i do produkcji. Inwestujemy też w wyposażenie zakładu. Dwa lata temu kupiliśmy rozkrawarkę o długości ok. czterdziestu metrów – mamy tę maszynę jako jedyni w grupie. Nie ma jej nawet zakład w Werl. W tym miejscu potrzebne jest wyjaśnienie, dlaczego to urządzenie jest dla nas tak ważne. Otóż produkcja stalowych wzmocnień zaczyna się od pocięcia kręgu blachy na taśmy o odpowiedniej szerokości. Taki krąg może mieć szerokość nawet półtora metra i wagę do 24 ton. Dzięki naszej rozkrawarce możemy go bez problemu rozciąć i zwinąć w rolki gotowe do produkcji wzmocnień.
Nieskromnie dodam, że te inwestycje w większości byliśmy w stanie pokryć z własnych funduszy.
Wielu producentów z branży stolarki ma problemy z niedoborem pracowników. Jak rozwiązuje pan ten problem?
Nie narzekam na brak pracowników. Jesteśmy jednym z większych pracodawców w okolicy, część załogi pochodzi z Konina, część z bliżej okolicy. Zatrudniamy obecnie 70 osób zarówno na produkcji, jak i w biurach.
Udało nam się stworzyć bardzo dobrą, zgraną załogę. Od początku dbaliśmy o to, żeby przyjmować ludzi, którzy nie tylko są świetni w działaniu, ale też pasują do całego teamu. Dzięki temu jedna osoba może zastąpić inną na stanowisku pracy. Nie ma problemów z urlopami lub sytuacją, kiedy ktoś zachoruje. Nasi klienci w ogóle tego nie odczuwają, są obsługiwani bez zakłóceń, a my jesteśmy w stanie utrzymać wizerunek firmy godnej zaufania i oferującej najwyższą jakość zarówno produktów, jak i obsługi.
Chcę też dodać, że właśnie dzięki zaangażowaniu załogi, a także jakości produktów i naszej determinacji Gebhardt Stahl Polska od początku szybko się rozwija. Jesteśmy drudzy w grupie, do której należy siedem firm o podobnym profilu działalności. A ja przy każdej okazji podkreślam, że to, w jakim miejscu teraz jesteśmy, jest w głównej mierze zasługą załogi. Firmę tworzą ludzie – można to stwierdzenie uznać za truizm, ale taka jest prawda.
Gebhardt Stahl Polska jest doceniany na gruncie biznesowym i przez lokalną społeczność.
Nagrody biznesowe są dowodem uznania dla obranej przez nas drogi, ale też dla całej załogi. Otrzymaliśmy Gazelę Biznesu i trzy razy Diamenty Forbesa, które szczególnie cenimy.
Jesteśmy pozytywnie postrzeganą częścią miejscowej społeczności i cieszy nas to. Bardzo dobrze układa nam się współpraca z gminą Stare Miasto, do której należy administracyjnie Modła Królewska. Wspieramy lokalne inicjatywy i wydarzenia także w Koninie, gdzie zaczęła się historia Gebhardt Stahl Polska. Oczywiście w różnym wymiarze, może to być wsparcie finansowe, materiałowe, ale też przyjęcie praktykanta czy studenta na staż. Uczestniczymy w wydarzeniach kulturalnych, na przykład w Festiwalu Jazzonalia, który jest marką kulturalną Wielkopolski Wschodniej.
Dowodem docenienia naszej działalności było otrzymanie nagrody w konkursie „Biznes Dobry dla Gminy 2023”. Odbieraliśmy ją razem z przedstawicielami gminy Stare Miasto podczas uroczystej gali w Warszawie. Celem konkursu jest docenienie firm mających znaczny wpływ na budowanie dobrostanu lokalnych społeczności, a także promocja dobrych relacji biznes-samorząd. To wyróżnienie ma dla nas bardzo duże znaczenie jeszcze z innych powodów. Przedsiębiorstwa są zgłaszane do konkursu przez same gminy, a wśród kryteriów oceny są między innymi: tworzenie miejsc pracy, aktywizacja mieszkańców i dbałość o stan środowiska naturalnego.
Jest pan wiceprezesem Gebhardt Stahl Polska od 23 lat, ale przygoda, jaką było utworzenie i prowadzenie przedsiębiorstwa się kończy…
Tak, to jest trudny moment, zwłaszcza że znajdę się całkowicie poza strukturami Gebhardt Stahl. Nie wyobrażam sobie jednak bezczynności zawodowej i chciałbym móc dzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem.
Z tego miejsca chciałbym też pożegnać się ze współpracownikami, kontrahentami i z wszystkimi, których spotkałem w życiu zawodowym przez ostatnie 23 lata. Nie do wszystkich uda mi się dotrzeć bezpośrednio, więc za pośrednictwem „Forum Branżowego” przekazuję im wszystkim najserdeczniejsze podziękowania za 23 lata owocnej współpracy. Czasem było trudno, ale wspólnie zawsze udawało nam się rozwiązywać problemy.
Dziękujemy za rozmowę.