Podstawa nauczania zawodu montera stolarki decyduje o tym co i w jakim zakresie nauczane będzie w trakcie pobierania nauki w 3-letniej szkole zawodowej. Decyduje również o tym, co będzie wymagane na egzaminie zawodowym organizowanym dla absolwentów tych szkół. Organizowanych również dla wszystkich tych, którzy staną do niego, by potwierdzić swoje umiejętności i otrzymać świadectwo zawodowe.
Proszę sobie wyobrazić doświadczonego montażystę stolarki, który od 20 lat montuje okna w murze i warstwie ocieplenia, robi pomiary i decyduje o mocowaniach, wstawia witryny, a niekiedy i małe fasady, montuje ogrody zimowe i oranżerie. Człowiek, który zamontował tysiące okien i drzwi, przetestował setki materiałów montażowych, ukończył dziesiątki kursów i specjalistycznych szkoleń. Taki człowiek zamierza stanąć przed Komisją Egzaminacyjną, żeby wreszcie potwierdzić swoje umiejętności i otrzymać świadectwo zawodowe. Nie otrzyma go.
Nie otrzyma go nie dlatego, że nie zna się na tej robocie i nie potrafi zamontować poprawnie okna czy drzwi. Nie otrzyma go, bo nigdy nie wszedł na dach i nie zamontował okna dachowego. Bo nigdy nie zamontował schodów. Świadectwo i tytuł montera stolarki otrzyma nastolatek po 3-letnim przyuczeniu, bo ma jako takie pojęcie o montowaniu okien i drzwi, ale dodatkowo wie jak powinno się montować okna dachowe i schody. Fachowiec, który mógłby być jego nauczycielem w zakresie okienno-drzwiowym, takiego świadectwa mieć nie będzie, bo podstawa programowa nauczania zawodu wymaga, aby umiał również montować schody. Bez schodów nie będzie już fachowcem.
Na tym właśnie polega szkodliwość forsowania zapisów, aby od specjalistów od montowania okien, drzwi, rolet i bram, a więc stolarki otworowej pionowej, wymagać także wiedzy dekarskiej i stolarskiej. Tym bardziej, że tych umiejętności wymaga się już od stolarza i od dekarza. Więc po co ona montażyście okien, drzwi i bram? Z dziesiątek rozmów jakie ostatnio przeprowadziłem wynika, że nie jestem jedynym, który tego nie rozumie. Nie rozumie i nie akceptuje.