Andrzej Wiśniowski, założyciel i właściciel firmy z Wielogłowów, obchodzący w tym roku Jubileusz 30-lecia działalności gospodarczej, chętnie jest zapraszany ostatnio do rozmów i udzielania wywiadów. Jednego z nich udzielił dziennikarzowi Gazety Wyborczej i nie była to laurka dla firmy czy dla rządzących. Przeciwnie jest to krytyczna ocena realiów gospodarczych, w których politycy nie tylko nie pomagają biznesowi, ale wręcz przeszkadzają w działaniach komplikując prawo gospodarcze i podatkowe.
Jak dziś prowadzi się biznes w Polsce?
Jak zaczynałem w 1989 r„ było trudno. Ale gdybym dziś chciał stworzyć firmę, byłoby jeszcze trudniej. (..) Przede wszystkim przez bariery prawno-podatkowe. Ostatnio wraz z księgową wyliczyliśmy, że moja firma płaci ponad 30 różnych podatków, a kolejne niestety przed nami.
30 lat temu było ich mniej?
Zdecydowanie mniej. Przede wszystkim obowiązywała ustawa Wilczka z zapisem, że co nie jest zabronione, jest dozwolone. Jednak to nie podatki są dziś najgorszym problemem przedsiębiorcy. Oprócz nich istnieje szereg nielogicznych regulacji. Podam przykład. Za zorganizowanie konferencji można odliczyć VAT, ale od noclegu pracownika oddelegowanego np. na kurs montażowy już nie. Takich dziwnych zapisów są dziesiątki, jak nie setki. Muszę więc mieć w pogotowiu sztab ludzi, który śledzi wszystkie te nowe uregulowania, a potem wciela je w życie. Problem w tym, że nieraz nie wiadomo jak to zrobić.
W każdej ustawie ma pan uzasadnienie, gdzie jest wyjaśnione, czemu ustawa służy.
W maju weszła w życie nowa ordynacja podatkowa. Ustawa ma 100 stron, ale samo jej uzasadnienie to już ok. 700 stron. Zapoznanie się z nim zajmuje sporo czasu, nie mówiąc już o zasobach koniecznych, by zrozumieć istotę zmian. Zatrudniam sztab prawników, którzy interpretują to, co ustawodawca miał na myśli wszystko po to, by nikt nie zarzucił nam łamania ustawy. Kolejną sprawą jest wycofywanie się rządu z interpretacji podatkowych. Myślałem, że postępowanie zgodnie z nimi chroni przedsiębiorcę, ale teraz Ministerstwo Finansów stoi na stanowisku, że wystawiona przez nich interpretacja to nie jest obowiązujące prawo. Nie wspomnę już o zaskakiwaniu przedsiębiorców nowymi przepisami wprowadzanym z dnia na dzień… (..)
Od kiedy są te negatywne zmiany?
Od samego początku transformacji. Co roku dokręcanie śruby. Dlatego nie dziwię się, że jako naród znany z kreatywności Polacy szukają rozwiązań mających na celu zmniejszenie kosztów samochody rejestrują w Czechach, firmy w Estonii czy na Litwie. Jesteśmy przecież społeczeństwem globalnym nic nie stoi na przeszkodzie, by wykorzystywać bardziej przejrzyste prawo krajów ościennych. Mój apel do rządzących jest taki: jak już nie chcecie pomagać, to przynajmniej nie przeszkadzajcie.
Przedsiębiorca o 30-letnim stażu, który przeszedł te wszystkie zmiany naszego systemu transformacji gospodarczej, wie co mówi. Podobnie odczuwa to cała masa właścicieli mniejszych i większych przedsiębiorstw, także tych z naszej branży. Jeśli więc już apelować to także do tych, którzy chcieliby reprezentować to środowisko wobec władz, aby przestali wreszcie gadać, balować i udawać działania, ale wsłuchali się w głos przedsiębiorców i zaczęli realnie działać na rzecz ich wszystkich. A całość wywiadu Andrzeja Wiśniowskiego przeczytać można w wydaniu Gazety Wyborczej z 17 września i na w jej serwisie. Zachęcamy do lektury.