Zawirowania na rynku stali powodują, że z dużymi obawami patrzą na biznes producenci okien i ślusarki otworowej. O ile w oknach pvc jest to tylko kwestia wzmocnień, o tyle producenci drzwi wejściowych czy bram bez stali obejść się nie mogą.
Tymczasem nie sposób jest prowadzić jakichkolwiek kalkulacji na wyroby stalowe, kiedy na skutek informacji z ukraińskiego frontu, ceny surowców potrafią skoczyć o kilkanaście procent w ciągu dnia. Tylko w ciągu jednego marcowego tygodnia stalowe kształtowniki gięte na zimno podrożały o 74 proc., blachy o 51 proc. a pręty żebrowane o 40 proc. Trudno więc twierdzić, że wojna na Ukrainie nie ma wpływu na naszą branżę, ale też nie można z kolei wpadać w panikę. Wojenny czas przyczynia się do popadania w skrajności, jednak warto pamiętać, że jest to chwilowe. Potwierdza to najnowszy komunikat największego w Polsce dostawcy wzmocnień stalowych do okien, giełdowej spółki MFO. Napisała ona w nim:
Działania wojenne toczą się w rejonie ważnym dla sektora żelaza i stali, a Ukraina jest ważnym dostawcą produktów stalowych i surowców do produkcji stali dla hut europejskich. Działania wojenne i wprowadzane sankcje mogą wydłużyć, a nawet przerwać łańcuchy dostaw. Trudno dokładnie oszacować potencjalny wpływ ewentualnego przerwania łańcucha dostaw. Można spodziewać się przejściowego niedopasowania popytu do podaży stali w Europie, co może mieć wpływ na dostępność oraz wzrosty cen surowca. Emitent posiada bezpieczny poziom zapasów, a dywersyfikacja zamówień pozwala na utrzymywanie aktywnych łańcuchów dostaw ze stron niezwiązanych z konfliktem.
„Przejściowe niedopasowanie popytu do podaży” zasadza się na tym, że import z Rosji i Ukrainy stanowił w ub. roku 20 proc. importu stali do Polski. W sumie było to 2,8 mln ton. Ubytek rynkowy takiej ilości surowca byłby dramatem, jednak jak oceniają eksperci, tą lukę da się zasypać produkcją europejską. Potwierdza to Iwona Dybał, prezes Polskiej Unii Dystrybutorów Stali:
Unia Europejska ma duże moce produkcyjne, także niewykorzystane, które trzeba uruchamiać. Jak wcześniej informowaliśmy, Rosja, Ukraina i Białoruś były ważnymi kierunkami dostaw. Nie są to jednak kierunki niezastąpione. Rynek wypełni tę lukę, ale wymagać to będzie czasu. Stali na pewno nie zabraknie, ważne jest natomiast, by zachować spokój.
To kolejny sygnał, że stali w Polsce nie zabraknie. Owszem, widzimy chwilowe wahnięcia, brak regularności i rosnące ceny. Trudno przypuszczać, że te ceny wrócą do poziomów ubiegłorocznych zakupów w Rosji czy Białorusi, ale na pewno w najbliższych tygodniach ustabilizują się. Stali w Polsce, jak twierdzi pani Prezes, nie zabraknie. Zupełnie inną kwestią będą natomiast ceny detaliczne okien, drzwi czy bram i odpowiedź, jaką dadzą na nie w tym sezonie indywidualni inwestorzy.