Z Agnieszką Ragin, kierownikiem Krajowego Ośrodka Zmian Klimatu (KOZK) oraz zastępcą dyrektora Instytutu Ochrony Środowiska – Państwowego Instytutu Badawczego (IOŚ-PIB) ds. Zmian Klimatu i Współpracy Międzynarodowej, rozmawialiśmy na łamach czerwcowego numeru Forum Branżowego. Zapraszamy do rozwinięcia tej rozmowy w naszym serwisie.
Paweł Gregorczyk: Globalne ocieplenie, topnienie lodowców, katastrofa ekologiczna – to realne zagrożenie, czy tylko chwytliwe hasła medialne?
Agnieszka Ragin: To bardzo realne zagrożenie. Od początku ery industrialnej wpompowaliśmy do atmosfery ogromną ilość dwutlenku węgla – w samym 2019 roku było to 38 miliardów ton – i musimy pogodzić się ze świadomością nieuchronnej zmiany naszej rzeczywistości. Dziś żyjemy już w innych warunkach niż w tych, w których się wychowaliśmy – zmianę klimatu można zaobserwować na przestrzeni jednego pokolenia. Robimy jednak wszystko, by uciec od scenariusza katastroficznego ocieplenia powyżej 2° C, choć są scenariusze Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC), mówiące nawet o 4° C. Problem jest niezwykle istotny, odczuwalny także w Polsce. W poprzednich dwóch latach w zasadzie nie mieliśmy zimy, do tego doszły susze, burze niszczące uprawy, a z nimi ulewne deszcze zalewające i paraliżujące miasta… Niestety – to już jest nasza rzeczywistość. Rolnictwo bardzo odczuwa jej skutki, a dowód widać w sklepach, jeśli spojrzymy na ceny żywności. Prognozy klimatyczne są jasne, również dla Polski: jeśli nic się nie zmieni, pustynnienie obejmie jedną trzecią powierzchni kraju i pojawią się problemy z dostępem do wody pitnej i żywności.
Oczywiście trzeba pamiętać, że czym innym jest klimat, a czym innym pogoda – nie bez powodu mamy i klimatologię, i meteorologię. Dziś mamy stuprocentową pewność, że to człowiek przykłada się walnie do globalnego ocieplenia, nakładającego się na zmiany geologiczne i cykl klimatyczny Ziemi. To, co zaczęliśmy robić od ery industrialnej, niestety niesamowicie gwałtownie przyspieszyło zmianę klimatu. Teraz walczymy o zatrzymanie wzrostu temperatury poniżej dwóch stopni – najlepiej w okolicach półtora stopnia Celsjusza. Aby osiągnąć ten cel, konieczna jest redukcja emisji dwutlenku węgla do zera. Czas na to mamy do 2050 roku i dotyczy to każdej działalności człowieka – także budownictwa.
Paweł Gregorczyk: Czy związane z Europejskim Zielonym Ładem krajowe programy na Starym Kontynencie są dużą szansą dla nowoczesnego budownictwa? Jak w tym wszystkim może się odnaleźć polska stolarka?
Agnieszka Ragin: Zacznijmy od przypomnienia, że 14 milionów budynków w Polsce konsumuje prawie połowę, bo 41 proc., energii oraz odpowiada za jedną trzecią naszej emisji dwutlenku węgla. Sama produkcja materiałów i wyrobów budowlanych powoduje około 4 – 8 proc. emisji. Dopuszczalna emisja CO2 per capita to ok. 2 tony rocznie – tymczasem dziś „tradycyjny”, statystyczny polski budynek emituje w tym czasie ok. 20 ton, a więc aż dziesięciokrotnie więcej niż powinien!
Jednym z założeń Europejskiego Zielonego Ładu jest podniesienie efektywności surowcowej i energetycznej przemysłu – celem jest również, aby budynki nie emitowały dwutlenku węgla. Standardem będzie nawet nie budownictwo zeroemisyjne, ale wręcz plusenergetyczne. To jest ogromna szansa rozwoju, bo zawsze tam, gdzie jest wiele do zrobienia, są też ogromne możliwości. Rynek będzie musiał być innowacyjny, sprostać nie tylko obostrzeniom, ale też wymaganiom klientów, którzy są coraz bardziej świadomi ekologicznie, zgłębiają wiedzę o zmianach klimatu i zadają wiele pytań na ten temat. Możliwości jest naprawdę wiele, a będzie też wiele środków na rozwój stosownych technologii i rynku domów aktywnych, o czym była mowa podczas niedawnego Ogólnopolskiego Forum Stolarki.
Byłoby idealnie, gdyby każdy z nas miał własny prąd, żeby użytkowany samochód elektryczny mógł być ładowany w domu i aby jak najszybciej zniknęło ubóstwo energetyczne. Tym celom są przypisane wielkie pieniądze, które możemy w tym momencie wykorzystać. Zielony Ład to największa inicjatywa od czasów drugiej wojny światowej. Wówczas nie mogliśmy skorzystać z planu Marshalla, teraz ogromne fundusze są w naszym zasięgu. Abyśmy byli nadal konkurencyjni na rynku, aby produkty polskiej branży stolarki były w dalszym ciągu rozchwytywane w kraju i za granicą, firmy muszą się rozwijać i sprostać nowym wymaganiom. To jest możliwe i myślę, że kto jak kto, ale państwa branża, która już teraz ma takie osiągnięcia, może na tym polu jeszcze wiele zyskać.
Paweł Gregorczyk: Ekologia to nie tylko produkty końcowe, dzięki którym oszczędzamy energię, ale też ich ekologiczne wytwarzanie.
Agnieszka Ragin: Jak najbardziej. Myśląc o redukcji dwutlenku węgla, musimy myśleć o całym cyklu tworzenia i funkcjonowania produktu. Chodzi o całkowitą redukcję emisji – tzw. net-zero emission, uwzględniającą nie tylko produkt końcowy, ale cały łańcuch: od zaprojektowania, poprzez wyprodukowanie, przewiezienie, aż po konsumpcję i utylizację lub recykling produktu.
To niestety dodatkowe koszty, więc każdy producent stolarki i dostawca komponentów do niej będzie się zastanawiał, czy to mu się opłaca. Czy na pewno tego potrzebuje?
Agnieszka Ragin: Może zabrzmi to górnolotnie, ale jesteśmy też coś winni naszym dzieciom i wnukom oraz samej Ziemi. Sporo już narozrabialiśmy i musimy się poprawić. Wiemy już też, że nie chodzi tu o „finansowy wolontariat”, a o rozwój. Unia Europejska chce do tego sowicie dopłacać i powinniśmy z tego jak najlepiej korzystać. Można pogodzić przyjemne z pożytecznym – innowacje to przyszłość i po prostu nie ma dziś możliwości, by jakakolwiek branża się nie rozwijała. Ważne, aby obrała właściwy kierunek – projektowała bardziej ekologiczne produkty, staranniej dobierała surowce, aby te nadawały się do stuprocentowego recyklingu, zgodnie z zasadami gospodarki obiegu zamkniętego.
W porównaniu z innymi państwami mamy pewne problemy – w naszej rozmowie wspomnieliśmy już o historycznym kontekście pozycji Polski. Może nie będziemy z tych przyczyn lokomotywą przemian, bo niektóre branże radzą sobie nie najlepiej, ale akurat branża stolarki ma ogromny potencjał. Nie ma możliwości, by nie wsiąść do tego pędzącego już zielonego pociągu, ale stać na bocznicy czy czekać na peronie. Nie ma tutaj planu B.
Paweł Gregorczyk: Czy Polacy są na te innowacje gotowi i ich chcą? Można odnieść wrażenie, że kiepsko u nas z edukacją ekologiczną.
Agnieszka Ragin: W ubiegłym roku podczas pierwszej fali pandemii zrealizowaliśmy ciekawe badanie dotyczące zmian postaw społecznych wobec kwestii środowiskowych i klimatycznych w związku z pojawieniem się koronawirusa. Jesteśmy pozytywnie zaskoczeni wynikami – okazało się bowiem, że Polacy już teraz są bardzo świadomi ekologicznie. Sprawdzają etykiety na produktach, zwracają uwagę na to, co jedzą, kontrolują pochodzenie produktów, chcą ograniczać konsumpcjonizm, a nawet są skłonni ograniczyć korzystanie z samochodów i przestać podróżować samolotami, aby móc oddychać lepszym powietrzem i zahamować skutki zmian klimatu. Oczekujemy już „tu i teraz” coraz lepszych i bardziej prośrodowiskowych produktów. Ja osobiście planuję nową nieruchomość i dokładnie sprawdzam, z jakich materiałów będzie zbudowana i czy będzie możliwie najbardziej ekologiczna.