W roku 2019 wprowadzono w Polsce Pracownicze Plany Kapitałowe – program, który ma oficjalnie pomóc pracownikom uzbierać dodatkową kwotę, pod kątem przyszłej emerytury. Program ten jest obowiązkowy dla większości zatrudnionych – chyba, że złożą oni stosowną rezygnację.
Jak działają Pracownicze Plany Kapitałowe? Program obejmuje trzy składki – jedną płaci pracodawca, drugą pracownik, a trzecią budżet państwa. Jeżeli zdecydujemy się na przystąpienie do programu ze stawką podstawową, czyli 2 proc. pensji brutto, wówczas co miesiąc do tej kwoty pracodawca dołoży kolejne 1,5 proc. lub więcej (pracownik też może zwiększyć lub zmniejszyć wysokość wpłacanych składek). Poza tym raz na rok państwo zasili konto PPK pracowników kwotą 240 zł, a na „dzień dobry” każdy, kto zdecyduje się przystąpić do PPK, dostanie od rządu 250 zł. Wszystkie te składki czy też kwoty „lądują” oczywiście na koncie PPK pracownika.
Jeżeli pensja minimalna wynosi 2800 zł brutto, to przy założeniu składek standardowych, po przystąpieniu do programu, pracownik na swoje konto PPK będzie odprowadzał co miesiąc 56 zł. Do tego, również co miesiąc, pracodawca dołoży kolejne 42 zł, a państwo, raz w roku, 240 zł, co daje 20 zł miesięcznie. Dochodzi też opłata powitalna, czyli 250 zł. Oznacza to, że wpłacając na konto PPK co miesiąc wspomniane 56 zł, zyskujemy kolejne 62 zł, ale oczywiście przy spełnieniu dodatkowych warunków (ciągłość wpłat na konto PPK w ciągu roku i osiągnięcie kwoty minimalnej składek rocznych). Zakładając, że zarabiamy pensję minimalną i w programie uczestniczymy przez cały rok, warunki te zostaną spełnione.
Co prawda przez cały okres uczestnictwa w programie dostajemy niższą pensję netto, jednak te pieniądze, i to w podwójnej wysokości, gromadzą się na naszych kontach, z których – zgodnie z planami i obietnicami – będziemy mogli wypłacić środki po przejściu na emeryturę. Fakt, że równie dobrze sami możemy odkładać na swoją emeryturę – tyle, że wtedy nikt nam nic nie dołoży. A w PPK mamy dodatkowe wpłaty zarówno ze strony pracodawcy, jak i ze strony państwa.
Środki zgromadzone na kontach PPK to środki pracowników, i to pracownicy mogą nimi dysponować w dowolny sposób. To, co odłożą i to, co dostaną z pozostałych dwóch źródeł (państwo, zakład pracy), przez cały okres uczestnictwa w programie będzie inwestowane przez odpowiednie instytucje finansowe. Poza tym pracownik nie musi w zasadzie nic robić, jeżeli chce uczestniczyć w PPK. Program jest tak skonstruowany, że cały ciężar informacyjny i wszystkie formalności, w tym podpisanie umowy, wybór instytucji itd., leżą po stronie pracodawcy. Pracownicy przystępują (w większości) do programu z automatu. Mogą to zrobić w dowolnym momencie, jak również w dowolnym momencie mogą z PPK zrezygnować. Formalności w ich imieniu załatwia firma – sami muszą najwyżej wypełnić krótki druk rezygnacji czy deklarację wpłaty składek dodatkowych bądź minimalnych.
Ponieważ oszczędności gromadzone na koncie PPK należą do pracownika, mogą być one również dziedziczone – tu jednak istnieje jedno „ale”. Środki z PPK dziedziczy się jedynie na konto PPK, innej możliwości nie ma.
Z uwagi na fakt, iż pieniądze gromadzone na kontach PPK to środki prywatne, należące do pracownika, mogą być one wypłacone w dowolnym momencie, a zatem niekoniecznie po ukończeniu 60 roku życia. Tyle, że w dużo mniejszej kwocie, zostaną one bowiem pomniejszone o wpłaty ze strony państwa, 30 proc. wpłat pracodawcy oraz podatek (19 proc). Możliwa jest też wcześniejsza wypłata gromadzonych środków na „cele mieszkaniowe” bądź w razie wystąpienia szczególnych sytuacji życiowych (poważna choroba pracownika lub osoby bliskiej). W pierwszym przypadku możemy wypłacić 100 proc. środków, w drugim – 25 proc., jednorazowo lub w ratach. Co ciekawe, z wypłaty na cele mieszkaniowe skorzystają tylko te osoby, które nie ukończyły jeszcze 45 lat, a wypłacone pieniądze należy do PPK zwrócić, maksymalnie w ciągu 15 lat. Mimo, iż to są przecież nasze pieniądze, to jednak ten rodzaj wypłaty jest w zasadzie pożyczką, która podlega zwrotowi.
Czy program ten jest korzystny? W pewnym sensie tak, bo dajemy 50 proc. a drugie 50 proc. od razu zyskujemy. A w momencie, kiedy przystępujemy do programu z myślą o emeryturze i raczej nie myślimy o wcześniejszej wypłacie zgromadzonych środków – mamy gwarancję, że po kilkudziesięciu latach wypłacimy jednak więcej, niż wpłaciliśmy. Czyli więcej, niż w tym czasie oszczędzilibyśmy, odkładając taką samą kwotę w banku. Więc może jednak warto? Zwłaszcza, że instytucje finansowe oferują różne benefity dla pracowników, jak np. zniżki z tytułu ubezpieczeń. Polecamy się z nimi zapoznać.