W gospodarce niedoboru – tak perfekcyjnie i metodycznie zdefiniowanej przez węgierskiego ekonomistę Janosa Kornaia w książce „Economic of Shortage” (1928 – 2001; polski przekład: „Niedobór w gospodarce”. 1985. Wyd. PWE. Warszawa) – wystarczyło wyprodukować, a rozchwiany, niezaspokojony popyt, pozwalał wytwórcy/dostawcy kreować rynek producenta, ze wszystkimi jego parametrami. Resentymenty za tymi czasami, w których dostępność towaru/usługi była drastycznie niska, a czasami wręcz reglamentowana, w których jakość i cena miały marginalne znaczenie, wcale nie ma dziś incydentalnego jedynie charakteru.
Trendy w zakresie lokalizacji produkcji
Liberalizacja światowej gospodarki, zwłaszcza w postaci globalizacji, spowodowała pojawienie się nowego trendu: alokacji produkcji do regionów charakteryzujących się dostępnością taniej siły roboczej, z niskim stopniem organizacji i niewielką siłą przetargową, z zamiarem eksportu wytworzonych tam produktów na rynki pierwotne, co pozwalało zwłaszcza międzynarodowym koncernom, na przechwycenie wartości dodanej w wymiarze ekonomicznym oraz uniezależnienie się od presji rządów narodowych i żądań rewindykacyjnych pracowników, w wymiarze społeczno–politycznym.
Polska jako zaplecze produkcyjne
Wejście Polski do Unii Europejskiej i strumień środków finansowych skierowanych przez Wspólnotę do naszego kraju na zmniejszenie różnic cywilizacyjnych, poprawę konkurencyjności polskiej gospodarki, spowodowało pojawienie się nowej, pośredniej opcji: Polska stała się nie tylko liczącym i pożądanym rynkiem zbytu, ale – z uwagi na istotne różnice w kosztach pracy do krajów „Starej Unii”, wysokie kompetencje polskich pracobiorców i do czasu istotnie niższe koszty wytworzenia – awansowała do roli zaplecza produkcyjnego Wspólnoty. Trzeba przyznać, że umiejętnie wykorzystaliśmy swój czas, budując w wielu obszarach nie tylko istotny potencjał produkcyjny, ale i zasadnie aspirując do roli liderów (stolarka otworowa, meblarstwo, FMCG) do tego stopnia, że na Zachodzie zaczęto mówić o eksporcie miejsc pracy do Polski, nie zawsze akceptowanym społecznie.
Zawirowania w strategii produkcji
Do niedawna wydawało się, że strategia polegająca na taniej, dobrej jakościowo, szybko dostarczonej produkcji, a od pewnego czasu także preferującej innowacyjność samego produktu, oparta na przewadze konkurencyjnej w obszarze kosztów pracy, uzupełniona zmianą generacyjną maszyn i urządzeń produkcyjnych, sfinansowaną nierzadko ze środków europejskich, jest tyle skuteczna, co ponadczasowa i uniwersalna. Epidemia covidowa wydawało się stygmatyzuje ten trend, a zawirowania z łańcuchami dostaw i światową logistyką, czynią zasadną polską orientację na osiągnięcie statusu „Chin Europy”. Dopiero wojna w Ukrainie i jej efekty po stronie kosztów surowców energetycznych, skutkujące nie tylko presją inflacyjną na całym świecie, ale drastycznym wzrostem kosztów nośników energii, postępujące w efekcie zubożenie społeczeństw europejskich, konsekwencje nie zawsze zasadnej polityki ochrony klimatu, wreszcie coraz powszechniejsza radykalizacja nastrojów społecznych i preferencji politycznych w Europie, wzmocniona narodową polityką redystrybucji dochodów i podnoszenia kosztów pracy, jako skutków waloryzacji płacy minimalnej w Polsce, bez jej powiązania z wydajnością, zmienia radykalnie parametry i percepcję naszego położenia ekonomicznego i priorytetów w tym obszarze. Dziś nie wystarcza już produkowanie dużo, dobrze, innowacyjnie i tanio, szybka realizacja zamówień w systemie perfekcyjnej logistyki. Rękojmią prolongaty powodzenia w czasie nie jest już tylko szeroko pojęta optymalizacja i inwestycje w dalszą automatyzację procesów produkcji, prowadzenie biznesu z wykorzystaniem skutecznych narzędzi informatycznych, baczny monitoring poczynań konkurencji.
Do sukcesu trzeba znacznie więcej
Dlaczego o tym wspominam? Zapowiadany przez instytucje europejskie podatek od emisji CO2 nie tylko przez samochody osobowe, ale i dostawcze, począwszy od 2028 roku, jest dobrą ilustracją omawianego trendu. Urzeczywistnienie tego dezyderatu skutkować będzie nie tylko zmianą generacyjną w środkach transportu, a w efekcie potencjalnym wzrostem kosztów. Będzie także poważnym wyzwaniem dla firm o dużym potencjale wytwórczym, skazanych na eksport swoich wyrobów, co wiąże się ze skomplikowaną logistyką, o dużym natężeniu ruchu samochodowego. To, że pod płaszczykiem zasadnych celów ekologicznych, a nawet cywilizacyjnych, realizowane są twarde interesy narodowe, ukrywana jest walka konkurencyjna między podmiotami dotąd dominującymi, z aspiracjami do liderowania, a podlegającymi marginalizacji, to że każdy proces dostosowawczy wymuszał będzie nowe inwestycje, niezależnie od deklaracji ich wsparcia ze środków budżetowych U.E, jest tyle oczywiste, co sprzeczne z prymatem poprawności politycznej. Za chwilę na porządku dziennym stanie kwestia jednolitej płacy minimalnej, jednolitych warunków i zasad zatrudnienia (z zasadną opcją eliminacji umów śmieciowych) etc. Ile polskich firm monitoruje i kwantyfikuje zagrożenia i wyzwania w tym zakresie? Jaki odsetek rodzimych przedsiębiorstw buduje scenariusze rozwojowe z uwzględnieniem wyzwań w omawianym obszarze? Na ile szacujemy wzrost kosztów funkcjonowania firm, jako skutek wejścia w życie przywołanych przykładowo przepisów o opodatkowaniu środków transportu od emisji CO2? Wreszcie czy jesteśmy świadomi – czego uczy nas boleśnie rycząca rzeczywistość – że każda zmiana regulacji europejskich, skutkuje wzrostem popytu, niedoborami, a w konsekwencji istotnym wzrostem cen dóbr stanowiących osnowę nowych regulacji prawnych?
Reasumując
Dziś, niezależnie od oceny naszych perspektyw gospodarczych, niezależnie od poglądów politycznych i preferencji wyborczych, w działalności gospodarczej sukces determinowany jest czymś więcej niż absolutyzowaniem perfekcyjności i skuteczności operacyjnej, mierzonej – skądinąd zasadnie – katalogiem ukierunkowanych KPI, posiadaniem rozpoznawalnej marki, zdolności do finansowania rozwoju i prolongowania istnienia w czasach kryzysowych. Sukces zależy nie tylko od sprawności zarządczej, ale i umiejętności budowania scenariuszy, wraz ze zdolnością ekstrapolowania biznesowej przyszłości, z uwzględnieniem katalogu determinantów od nas niezależnych. Optymalnie rzecz jasna zawsze przed konkurencją.
Felieton autorstwa dr Zbigniewa Mendla.