Mamy duże zapasy magazynowe

Autor: |Data publikacji:

Niedobór surowców oraz rosnące ich ceny to główne problemy, z jakimi zmierzyła się w tym roku polska branża stolarki. Jednym z wyzwań było pozyskiwanie szkła. Sprawdziliśmy w innej branży związanej ze szkłem, jak wyglądała kwestia zakupu tego surowca.  Jak radą sobie inny? O tym w rozmowie z Robertem Tkaczem, prezesem firmy Proglas SA.

Paweł Gregorczyk: Jaki jest ten rok dla Proglasu?

Robert Tkacz: Patrząc na przychody z ostatnich kilku lat można powiedzieć, że systematycznie rośniemy. Mieliśmy drobne zawirowania, wynikające z problemów naszych klientów w latach 2019-2020, natomiast w tym sezonie wróciliśmy na dobre tory. Chcemy jednak przyspieszyć nasz rozwój, stąd pomysł na giełdę w celu pozyskania kapitału i skokowy rozwój poprzez przejęcie. W tym roku zapowiada się lepszy wynik od rekordowego dla nas 2018 roku, w którym uzyskaliśmy przychody na poziomie 3,5 mln zł.

Paweł Gregorczyk: Jaki jest główny profil działalności firmy Proglas?

Robert Tkacz: Przede wszystkim sprzedajemy lustra, czego w stolarce otworowej jest najmniej. Klasyczne szkło to dla nas ok. 15-20 proc. produkcji. Zaopatrujemy branżę automotive, dla której w sensie użytkowym nasze produkty są bardzo ważne, ale w ujęciu wartościowym to jest znikomy procent kosztów produkcji. Dla nas jest to kwestia bardzo ważna, ponieważ poziom marży jest w naszym przypadku znacznie wyższy, niż w pozostałych branżach, w których w znacznie mniejszym stopniu funkcjonujemy. Udaje nam się dzięki temu zachować wysoką rentowność w porównaniu do firm zaopatrujących branżę meblarską, czy stolarki otworowej.

Paweł Gregorczyk: Patrząc na panujący kryzys w branży automotive można uznać, że jesteście bardzo bezpiecznej niszy tej branży. Poziom zamówień u Was jest pewnie n cały czas na wysokim poziomie? 

Robert Tkacz: Zgadza się. W ubiegłym roku tylko w kwietniu odczuliśmy ogromne spadki, bo wszyscy nasi odbiorcy zamknęli produkcję w ramach lockdownów, ale od maja wrócili do pracy, systematycznie zwiększając poziom zamówień, więc i my szybko wróciliśmy na właściwy tor. Można wręcz odnieść wrażenie, że ta nisza automotive, w której funkcjonujemy, dużo zyskała na pandemii. Ograniczenia w możliwości spotkań i niemożliwość nocowania w hotelach spowodowały, że branża leisure odżyła. Ludzie wolą teraz korzystać z przyczep kampingowych oraz kamperów.

Faktem jest, że nasi klienci prosili, abyśmy zabezpieczyli materiał na poziomie 10-15 proc. więcej niż w roku poprzednim i zapowiada się, że taki trend utrzyma się przez najbliższych kilka lat. Jeden z naszych klientów chce uruchomić drugą zmianę i zwiększyć poziom zamówień do 2025 roku o 50 proc. Można więc powiedzieć, że ta branża jest odporna na COVID-19 a wręcz koronawirus nam sprzyja.

Paweł Gregorczyk: Nasza branża boryka się z niedoborem szkła na rynku w tym sezonie. A jak wygląda ta kwestia w branży automotive?

Robert Tkacz: Sądzę, że dostępność surowca jest dla wszystkich taka sama. Częściowo produkujemy u siebie, częściowo u naszych poddostawców, więc dzięki tej dywersyfikacji nie odczuwamy braku surowca. Z drugiej strony czynimy dość duże zapasy magazynowe. Na produkty dość rzadkie, takie jak lustra brązowe, zabezpieczyliśmy swoje zapotrzebowanie do połowy przyszłego roku. Natomiast zwykłe szkło i zwykłe lustra srebrne są dostępne. Wiadomo, dostawy czasem są przesuwane i dynamicznie zmieniają się ceny – to nie podlega wątpliwości. Na to jednak nie mamy wpływu. Działa tu więc zasada „takie it or leave it”, dlatego chcąc produkować, trzeba się pogodzić z podwyżkami. Ostatnio natężenie zmian cen się nasiliło, ale częściowo przekładamy to na naszych klientów. Nie ukrywam, że od 1 sierpnia wszystkim naszym kontrahentom dużo wcześniej podnieśliśmy dość znacznie ceny, mając w tyle głowy, że tak może wyglądać sytuacja rynkowa. Tym bardziej, że sezon w branży szklarskiej zawsze tak wygląda, że koncerny podnoszą ceny w okresie wyższego zapotrzebowania na materiał. Tak wyglądała sytuacja odkąd jestem w branży, a zaczynałem w Saint-Gobain w 1997 roku. Gdy nie było racjonalnych powodów do podwyżek, to pojawiały się jakieś dopłaty energetyczne, albo inne powody.

Paweł Gregorczyk: Jak ocenia Pan wejście Proglasu na giełdę. Jest Pan zadowolony z wyniku?

Robert Tkacz: Jesteśmy po zakończeniu oferty publicznej. Pomimo zainteresowania wielu inwestorów nie udało nam się zamknąć z sukcesem całej oferty. Upatrujemy w tym trochę znak nasycenia rynku na oferty takiej wielkości. Nasze plany będziemy realizować w nieco zmienionym harmonogramie ale sukcesywnie rozwiniemy się zarówno organicznie jaki i poprzez przejęcia. Jeśli chodzi o drugą ścieżkę to szukamy alternatywnego finansowania. Nie wykluczamy ponownego podejścia do emisji akcji ale już w nieco zmienionej formule. Ewentualna decyzja o wejściu Proglas na NewConnect będzie na pewno przedtem wielokrotnie analizowana pod kątem efektywności rozwoju.